Złoty Stok pożegnał Józefa Wargackiego

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 05.01.2021 18:09

Służył miastu, ale i lokalnemu Kościołowi, któremu oddał syna Dominika. Był pomysłowy, pracowity, wnosił ciepło rodziny.

Obrzędom pogrzebowym oraz żałobnej Mszy św. przewodniczył bp Marek Mendyk. Obrzędom pogrzebowym oraz żałobnej Mszy św. przewodniczył bp Marek Mendyk.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Zauważali to nie tylko najbliżsi, ale i współpracujący z nim mieszkańcy Złotego Stoku.

- Przyjechał tu za miłością swojego życia - Krystyną, z którą w 1980 r. zawarł związek małżeński. Był w nią wpatrzony jak w obrazek. Często przychodził do urzędu na przerwie na kawę czy śniadanie i siadał przy biurku żony. Ogień miłości nie tylko nie wygasł, ale ogrzewał żonę i synów do ostatnich dni. Wnosił ciepło rodziny, która była dla niego najważniejsza. Dumny był ze swoich synów i towarzyszył im w wielu ważnych wydarzeniach życiowych - przypominała jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości Grażyna Orczyk, burmistrz Gminy Złoty Stok.

Mówiła też o zaangażowaniu zmarłego Józefa w sprawy miasta i gminy nie tylko jako radnego, ale i oddanego ludziom społecznika.

- Zajmował się inwestycjami, sprawami budowlanymi, gospodarczymi, społecznymi i edukacji w gminie. Był wielkim społecznikiem. Nie pytał, nie narzekał, ale działał. Miał dwóch wspaniałych synów: Dominika i Łukasza, ale też "córkę" - „Gwarkiadę”, coroczną dużą imprezę plenerową dla mieszkańców Złotego Stoku, przyciągającą tysiące osób z sąsiednich gmin i powiatów. On ją wymyślił, kierował organizacją, nadzorował w najdrobniejszych szczegółach. Przygotowania rozpoczynał jesienią od pozyskania sponsorów, zespołów, dostawców, gastronomów - podkreślała. Wymieniając także inne jego zasługi, przyznała, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie: dlaczego dotąd nie został uhonorowany tytułem „zasłużony dla miasta i gminy”?

Do świadectwa życia zmarłego pana Wargackiego odniósł się również w homilii pogrzebowej bp Marek Mendyk. Przybliżając jego życiorys, zwrócił uwagę na przełomowy moment, którym były święcenia kapłańskie syna.

- Wtedy to jeszcze przed prymicjami podjął się renowacji świątyni parafialnej i remontu plebanii w Złotym Stoku. Tak bardzo był wdzięczny Panu Bogu za dar tego szczególnego wybrania i powołania syna. Jako przedstawiciel rady parafialnej podejmował wiele inicjatyw na rzecz parafii, współpracując z miejscowymi duszpasterzami. Wystarczy tylko przypomnieć koronację figury Matki Bożej Niepokalanej, przygotowanie skweru św. Jana Pawła II i popiersia papieża. Z jego inicjatywy odnowiono też stacje drogi krzyżowej. W te wszystkie dzieła angażował się z ogromną pasją, nie szczędząc czasu, sił, zdrowia - dodał biskup świdnicki.

W podobnym tonie mówili o Józefie w czasie uroczystości pogrzebowych 5 stycznia także pozostali duchowni, z którymi związany był przez swojego syna. Pomagał w parafii pw. Chrystusa Króla w Dzierżoniowie, św. Piotra i Pawła w Wałbrzychu czy św. Jerzego w Dzierżoniowie.

- Chciał służyć do końca. Na krótko przed śmiercią, w szpitalu, mówił o tym, że musi podzwonić do ludzi, by pomogli proboszczowi w Złotym Stoku z remontem drogi. Chciał też dzwonić do znajomego stolarza, by w Wałbrzychu zrobił konfesjonały i miał już konkretne plany na to, co sam musi poprawić w Dzierżoniowie. Złościliśmy się na niego, że się nie oszczędza, nie daje sobie odpocząć. Taki był nasz tato, do końca - mówił z przejęciem ks. Dominik Wargacki, dziękując biskupowi, księżom, lekarzom i wszystkim przyjaciołom za wsparcie i obecność na uroczystościach pogrzebowych.

Józef Wargacki zmarł 31 grudnia 2020 r. siedząc w fotelu i wpatrując się w obraz przedstawiający Matkę Bożą. Kilka dni wcześniej wraz z żoną obchodzili 40. rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa.