Wałbrzych. Pogrzeb taty ks. Tomasza Gwizdka

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 19.02.2021 17:56

Uroczystościom pogrzebowym śp. Mieczysława w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego przewodniczył bp Marek Mendyk w asyście kilkudziesięciu kapłanów.

Przed ołtarzem w czasie Mszy św. pogrzebowej postawiono trumnę ze zdjęciem zmarłego. Przed ołtarzem w czasie Mszy św. pogrzebowej postawiono trumnę ze zdjęciem zmarłego.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

W homilii biskup świdnicki podzielił się z zebranymi spostrzeżeniem, że okoliczności pożegnania Mieczysława Gwizdka, taty ks. Tomasza, przypominają mu te, które towarzyszyły śmierci Pana Jezusa.

- Jednak tak jak w przypadku Jezusa, nasze życie nie kończy się w chwili śmierci. Można powiedzieć, że ono tak naprawdę w tym momencie w pełni się zaczyna. Zmartwychwstanie Chrystusa sprawiło, że śmierć nie ma już władzy; że razem z Chrystusem przechodzimy do życia. Razem z Nim żyjemy, wraz z  Nim umieramy i powstajemy do życia w wieczności - mówił porównując uroczystości pogrzebowe do Ostatniej Wieczerzy.

Mówiąc o zmarłym bp Marek Mendyk podkreślił, że choć nie wie czy był gotowy na śmierć, jest przekonany, że był niezwykłym człowiekiem. Ta jego niezwykłość przejawiała się każdego dnia w większych i drobnych gestach.

- Słuchając historii życia Mieczysława, przychodzi refleksja: jeśli wierzymy w miłość Bożą, dzięki której zaistnieliśmy na świecie i która zawsze nas ogarnia, i otaczać będzie także w wieczności, to musimy również z wiarą przyjąć, że Pan Bóg decyduje nie tylko o chwili i miejscu naszego urodzenia, ale także o chwili naszego odejścia. I chociaż człowiekowi trudno pogodzić się z taką decyzją, to obdarzamy Pana Boga ogromnym zaufaniem i mówimy dzisiaj, mówimy każdego dnia: „Bądź wola Twoja”. Taka była wola Twoja, Panie Boże, a my ją przyjmujemy - dodał przewodniczący liturgii przybliżając życiorys zmarłego.

Mieczysław Gwizdek urodził się 24 grudnia 1948 roku w Wałbrzychu jako jedyny syn Józefa i Zofii Gwizdek. Kształcił się w II Liceum Ogólnokształcącym w Wałbrzychu, gdzie w 1966 roku zdał egzaminy maturalne. Następnie ukończył Pomaturalną Szkołę Techniczną w Szczawnie Zdroju (Wydział Chemii, specjalność: Gazownictwo i Koksownictwo). Po ukończeniu tej szkoły podjął pracę w Zakładzie Gazowniczym w Wałbrzychu, gdzie aż do emerytury pracował jako dyspozytor zmianowy Rejonowej Dyspozycji Gazu. W latach 1990-1992 był przewodniczącym Rady Pracowniczej Zakładu Gazowniczego w Wałbrzychu, oraz członkiem Prezydium i zastępcą przewodniczącego Rady Pracowniczej Dolnośląskiego Okręgowego Zakładu Gazowniczego we Wrocławiu.

W lipcu 1969 r. na ślubie swoich przyjaciół z licealnych lat poznał swoją przyszłą żonę Marię (zd. Urbańczyk). 31 lipca 1971 zawarł sakramentalny związek Małżeński. Rok po zawarciu małżeństwa urodziła się córka Anna (ur. 1972) w następnych latach rodzili się synowie Piotr (ur. 1974), bliźniacy Paweł i Krzysztof (ur. 1979), Tomasz (ur. 1985). Po blisko 50 latach życia małżeńskiego i rodzinnego zostanie zapamiętany jako wierny najukochańszy mąż, troskliwy ojciec, dobry dziadek. Doczekał się 3 wnuków (2 wnuczki Hanna i Weronika oraz wnuk Karol).

Miał swoje pasje. Był pasjonatem historii. Z niezwykłą determinacją poszukiwał dokumentów, źródeł, archiwaliów związanych z jego przodkami. Pasja historyczna połączona była z niezwykłym darem – talentem „lekkiego pióra”. W latach 90. napisał rodzinną książkę - opowieść „Smak Chleba – czyli opowieść o życiu i pracy”. Wspominał w niej swojego teścia – właściciela jednej z wałbrzyskich piekarni, oraz losy jego rodziny. Z okazji koleżeńskiego spotkania po latach od matury napisał kolejną książkę – tym razem wspomnienie o swojej klasie z czasów liceum „Czas jak rzeka – czyli zarys monografii klasy E”. Jego marzeniem było napisanie kolejnej pozycji tym razem miała to być historia Jego Rodziny „Od Feliksa do Karola”. Niestety tego marzenia nie zrealizował.

Biskup przypomniał też, że w młodości zmarły przyjaźnił się z bp Stefanem Regmuntem, który choć nie mógł przyjechać, przekazał kondolencje i obiecał modlitwę w swojej kaplicy. Wyrazy współczucia złożyli również inni kapłani, obecni na Mszy św. pogrzebowej.  Po jej zakończeniu natomiast wraz z żałobnikami udali się na cmentarz parafialny przy ul. Wyszyńskiego, by złożyć na nim ciało zmarłego Mieczysława.