Msza Krzyżma w świdnickiej katedrze

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 01.04.2021 11:39

Przewodniczył jej po raz pierwszy w kościele pw. św. Stanisława i św. Wacława bp Marek Mendyk. Obok niego stanęli pozostali biskupi i najbliżsi współpracownicy.

Biskup w czasie poświęcenia olejów. Biskup w czasie poświęcenia olejów.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

W homilii biskup świdnicki przypominał obecnym w kościele i za pośrednictwem internetu kapłanom, że Msza Krzyżma każdego roku jest wezwaniem, by ponowili owo TAK, które w odpowiedzi na Boże powołanie wypowiedzieliśmy w dniu naszych święceń. 

- Odpowiadając na Jego powołanie, przemierzyliśmy wiele dróg. Czy zawsze możemy powiedzieć to, co św. Paweł po latach służby Ewangelii, często uciążliwej i naznaczonej wszelkiego rodzaju cierpieniem, napisał do Koryntian: „Nie słabnie w nas zapał w tym posługiwaniu, które zostało nam zlecone przez miłosierdzie Boga” (2 Kor 4,1). Módlmy się dzisiaj, aby ten zapał wciąż na nowo się w nas rozpalał, aby wciąż na nowo podsycał go żywy płomień Ewangelii - zachęcał.

Dalej próbował odpowiedzieć na pytanie: co oznacza bycie kapłanem Jezusa Chrystusa? Do tego celu posłużył się słowami z Księgi Powtórzonego Prawa: „abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”.

- Stać przed Bogiem, oznacza być człowiekiem prawym, czujnym, stale gotowym, przygotowanym. Do tego dochodzi jeszcze służba. W tekście ze Starego Testamentu słowo to ma znaczenie zasadniczo rytualne: do kapłanów należały wszelkie czynności związane z kultem, przewidziane przez Prawo. A to postępowanie zgodnie z rytuałem było określane jako służba - obowiązek służby, co wyjaśnia, w jakim duchu te czynności powinny zostać wykonywane. Zatem to, co czyni kapłan, sprawując Eucharystię, jest służbą, pełnieniem służby na rzecz Boga i ludzi. Cześć, jaką Chrystus oddał Ojcu, polegała na oddaniu siebie za ludzi aż do końca. W ten kult, w tę służbę musi włączyć się kapłan - wyjaśniał bp Marek Mendyk.

Mówił też, że ta służba oznacza przede wszystkim bliskość i zażyłość, które niekiedy wiążą się z pewnym niebezpieczeństwem.

- Sacrum, z którym się stale spotykamy, stanie się dla nas w pewnym momencie czymś zupełnie zwyczajnym. Przyzwyczailiśmy się do świętych czynności, otrzaskaliśmy się z tym, co święte. Przestaliśmy zauważać, że mamy do czynienia z najczystszą Świętością. Z Bogiem. Czy tak postrzegamy świątynię swojego serca? Czy potrafimy zastanowić się nad stanem ducha naszego wnętrza? - pytał duchownych, dodając, że można spotykać się z Jezusem w świątyni, przechadzać się z Nim między świątynnymi krużgankami, doświadczać Jego cudów, widzieć znaki życia, a jednocześnie mijać się z życiem, nie wierzyć w Jego miłość, nie otworzyć się na przyjaźń, nie smakować pełni życia, które pochodzi od Ojca i Syna.

Odniósł się też do obrzędu poświęcenia olejów. - W centrum liturgii Mszy św. Krzyżma są święte oleje. Wyrażają one jedność Kościoła. Najpierw jedność, której gwarantem są biskupi; nawiązują do Chrystusa, prawdziwego „Pasterza i Stróża naszych dusz”, jak Go nazywa św. Piotr (1 P 2,25). A jednocześnie jednoczą one cały rok liturgiczny, którego fundamentem pozostaje właśnie misterium Wielkiego Czwartku. Olej jest znakiem dobroci Boga, który nas dotyka w chrzcie, bierzmowaniu, na różnych stopniach sakramentu kapłaństwa i wreszcie w namaszczeniu chorych, w którym olej jest nam dany jako Boże lekarstwo - lek, który ma nas umocnić i pocieszyć, ale który jednocześnie kieruje myśl ku ostatecznemu uzdrowieniu - ku zmartwychwstaniu - zauważył.

Na koniec Mszy św. biskup podziękował kapłanom za ich ofiarną służbę Bogu i lokalnemu Kościołowi.