Wałbrzych. Misje nie tylko w kościele

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 20.05.2021 18:43

W parafii MB Częstochowskiej na Konradowie nauki odbywały się do południa w kaplicy, a wieczorem na scenie amfiteatru znajdującego się przed powstającym kościołem.

Ks. Rafał Jarosiewicz w czasie uwielbienia na placu przed kościołem. Ks. Rafał Jarosiewicz w czasie uwielbienia na placu przed kościołem.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Od wielu lat wałbrzyską wspólnotę odwiedzają znani rekolekcjoniści jak ks. John Bashobora (Jak nie być zerem?), o. Adam Szustak (O. Adam Szustak: Z raju jesteś i do raju wróciszO. Adam Szustak: Musimy im pomóc, bo sami sobie nie poradzą) czy ks. Dominik Chmielewski (Zdradził im sekret). Tym razem ks. Marek Zołoteńki zaprosił ks. Rafała Jarosiewicza z grupą Misjonarzy Miłosierdzia. Spotkania odbywały się przez tydzień.

- Dzisiejszy temat całkowicie zmienia optykę patrzenia na najróżniejsze sprawy. Postawimy sobie pytanie o to, czy da się permanentnie, codziennie słyszeć to, co Pan Bóg do nas mówi. A jeśli tak, to jak to zrobić? - wprowadzał w zagadnienie 19 maja misjonarz, pokazując zebranym jak ważne jest znajomość języka tego, kto mówi.

Powołując się na historię powołania biblijnego Samuela zwrócił uwagę, że Boga da się słyszeć i robić to, co Mu się podoba. Kluczowe jednak w tym słuchaniu jest rozeznawanie polegające na tym, że spośród tysięcy usłyszanych słów szuka się tego, które pochodzi od Boga. 

- Tego rozeznawania uczy się nie tylko Samuel, ale i Heli. Razem dojrzewają w tym początkowym etapie słuchania głosu Boga. Heli towarzyszy młodemu Samuelowi, jest jego kierownikiem duchowym. Jest potrzebny, bo choć słuchanie Boga jest proste, często je komplikujemy. Mamy w Piśmie Świętym fragmenty, w których Bóg chce mówić do człowieka. Kiedy to odkryłem, zamknąłem się w domu i czekałem aż do mnie coś powie. Dopiero po czasie zrozumiałem, że ten głos mogę słyszeć przez słowo Boże. Że Jego myśli nie są moimi myślami, muszę więc się otworzyć i dać szansę mówić Bogu do mnie - wyjaśniał dodając, że Bóg wymyka się z ludzkich schematów myślenia i może przyjść przez żonę, dziecko, nauczyciela czy proboszcza.

Porównał to do zwiastowania, którego potwierdzeniem były słowa św. Elżbiety.   Polecał, by o podobny znak prosić Boga zawsze wtedy, gdy mamy wątpliwości wobec rozeznawanych treści. By prosić o błogosławieństwo przełożonych, Boga, stawać w ich autorytecie. 
Przestrzegł jednak, że w realizacji misji są także przeciwności. - Tak było u Maryi, gdy wróciła od Elżbiety. Józef nie chciał jej przyjąć, bo wiedział, że to nie jest jego dziecko. Później nie było dla nich miejsca i musieli w uwłaczających warunkach przyjąć Dziecię. Ilu spośród nas zrezygnowałoby przy tylu przeciwnych znakach? - pytał rekolekcjonista.

Na każdym spotkaniu można też było usłyszeć świadectwa misjonarzy, którzy przyjechali z duchownym.  Nawiązując do postaci biblijnym mówili o swoim doświadczeniu spotkania z Bogiem.

- Szukałam swojego miejsca w świecie. Chciałam zmienić miejsce zamieszkania, znaleźć pracę. Pewnego dnia trafiłam na rekolekcje, na którym usłyszałam, że mam zadawać Bogu konkretne pytania. Po powrocie do domu zapytałam w modlitwie czego ode mnie chce i po otwarciu Pisma Świętego przeczytałam słowa do Abrahama, żeby wyszedł z miejsca zamieszkania. Nie wierzyłam, że tak szybko może przyjść odpowiedź, poprosiłam więc Boga o potwierdzenie. Po kilku miesiącach znów trafiłam na rekolekcje, na których poproszono mnie o przeczytanie wstępu do konferencji. I okazało się, że dotyczył on tego samego fragmentu. Wciąż jednak nie chciałam słuchać. Dałam sobie kolejne dwa miesiące. Poprosiłam o modlitwę wspólnotę, która tam działała i oni otworzyli Biblię i znów padło na ten sam fragment. Wiedziałam, że czas się wyprowadzić. Tak trafiłam do Domu Miłosierdzia w Koszalinie - opowiadała Magda Grajewska.

Podobnych świadectw i konferencji było więcej. Wszystkie można wysłuchać na profilu facebookowym parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Wałbrzychu.