Ofiara jest tu codziennością. Rocznice srebrna i perłowa bielawskich domów

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 02.07.2021 16:52

Dwa jubileusze ściągnęły do Bielawy pół Dolnego Śląska pracowników, wolontariuszy i korzystających z ich pomocy mieszkańców domów samopomocy czy opieki.

Podopieczni przygotowali oprawę liturgii, w tym również procesję z darami. Podopieczni przygotowali oprawę liturgii, w tym również procesję z darami.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Nie zabrakło też lokalnych władz i przedstawicieli organizacji pożytku publicznego, którzy gratulowali dotychczasowych osiągnięć. Spotkanie, które odbyło się 1 lipca, rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem bp. Marka Mendyka. Biskup świdnicki w homilii, przybliżając historię Abrahama, zwrócił uwagę na ofiarę, jaką poniósł on sam i jego syn.

- Pamiętajmy, że Izaak urodził się, kiedy jego ojciec miał sto lat. Ktoś powie, że to niemożliwe. Ale skoro Bóg złożył taką obietnicę, a dla Niego nie ma nic niemożliwego, to tak też się stało. A potem Bóg kazał Abrahamowi złożyć swojego syna w ofierze. Nie wiem, co Abraham wtedy myślał. Być może nawet posądzał Boga o okrucieństwo, że na stare lata dał mu syna i teraz każe go oddać. W dodatku - jak podaje tradycja - Abraham miał tego dnia 137 lat, a zatem syn 37 lat. Jak więc przeszło stuletni człowiek mógł związać niespełna 40-letniego mężczyznę. To niemożliwe. Musiał więc go jakoś przekonać do tego stopnia, że Izaak poddał się tej ofierze. Tak naprawdę obaj więc składają ofiarę: Izaak ze swojego życia, a Abraham ze swojego ojcostwa - wyjaśniał biskup, podkreślając, że godząc się na ofiarę, otrzymali obfite Boże dary.

Pokazał, że równie ofiarnie pracownicy i wolontariusze bielawskich domów służą swoim podopiecznym. Wyrażając wdzięczność, przekazał kierującej nimi Grażynie Smolińskiej bukiet kwiatów.

O jej zaangażowaniu mówił nie tylko biskup, ale i zaproszeni goście, którzy złożyli życzenia i drobne upominki, nazywając ją nawet swoją „mamą”.

Sama zainteresowana podkreślała, że funkcjonowanie obu domów to zasługa wielu ludzi, którzy poświęcają swój czas, zdrowie i mnóstwo energii, by każdy w tych miejscach czuł się dobrze.

- Nazywamy je domami, bo są one przyjazne, wypełnione życzliwością, gotowe zawsze przyjąć i dać wsparcie. A jednocześnie starające się tworzyć i wspierać różnego rodzaju formy aktywności dla osób odsuniętych społecznie, chorych i seniorów powyżej 60. roku życia. Domy dla jednych tworzą pomoc między szpitalem a życiem codziennym, innym otwierają okno na świat - tak jednym zdaniem możemy określić ich rolę. W ciągu kilkudziesięciu lat funkcjonowania dzięki gminie Bielawa udało się stworzyć warunki pozwalające otoczyć wsparciem i opieką ludzi, których choroba lub wiek alienują ze społeczeństwa. Uroczystość jest okazją, żeby podzielić się sukcesami i problemami, z jakimi przyszło się na zmagać - mówiła dyrektor.

Zaproszeni goście mogli poznać dzieje rozwoju placówek dzięki fotorelacji, wpisać się w kronikę czy wysłuchać krótkiego programu artystycznego oraz koncertu Szymona Wydry.