Bracia z Bożej Doliny

Gość Świdnicki 31/2021

publikacja 05.08.2021 00:00

– Tam, gdzie Bóg posyła, tam chce dać nam szczęście – mówi o. Patryk Siarkiewicz, franciszkanin, przełożony Domu św. Anny w Zieleńcu.

▲	O. Patryk (z lewej) i br. Szczepan, współbracia zakonni i rodzeni bracia. ▲ O. Patryk (z lewej) i br. Szczepan, współbracia zakonni i rodzeni bracia.
Kamil Gąszowski /Foto Gość

Kamil Gąszowski: Jak się mieszka i pracuje w jednym klasztorze z rodzonym bratem? Na dodatek jest Ojciec jego przełożonym, chociaż br. Szczepan jest starszy.

o. Patryk Siarkiewicz: To jest mój kochany braciszek. Szczepan przyszedł do zakonu w 1990 r., a ja 10 lat później. Ale jakby nie było, jest ślub posłuszeństwa i ostatnie słowo należy do przełożonego. Trzeba do tego podejść z wiarą. Często nie przyznajemy się ludziom, że jesteśmy braćmi rodzonymi, a kiedy to wychodzi, ludzie dziwią się, że tacy niepodobni jesteśmy. Wtedy mówię, że on jest od piekarza, a ja od spawacza, bo mama z zawodu była piekarzem, a tata spawaczem. (śmiech) Jest nas trzech braci, pierwszy jest normalny – ma żonę i dzieci. To jest bardzo duży ewenement, żeby bracia rodzeni byli w jednym klasztorze. Tak to Pan Bóg chciał, że razem tutaj wylądowaliśmy. Z ciepłego klimatu, gdzie do morza mieliśmy 200 m, trafiliśmy w góry, gdzie jest zima, długo nic, nagle lato i znowu zima.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.