O co chodzi w sakramencie chorych?

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 12.02.2022 10:30

W czasie obchodów XXX Światowego Dnia Chorych bp Ignacy Dec przypomniał zebranym w świdnickiej katedrze chorym znaczenie namaszczenia. Zwrócił uwagę na błędy, które są przy nim popełniane.

Biskup senior w czasie udzielania sakramentu chorych w świdnickiej katedrze. Biskup senior w czasie udzielania sakramentu chorych w świdnickiej katedrze.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Najpierw jednak nawiązując do liturgii słowa mówił o kontynuacji misji Chrystusa przez Kościół.

- W dzisiejszej Ewangelii widzimy Jezusa, który uzdrawia człowieka głuchoniemego.  W czasie uzdrawiania wypowiada słowo "effatha!" , co znaczy "otwórz się!".  Jezus otworzył uszy głuchoniememu na słuchanie i  usta na mówienie. To zdarzenie ewangeliczne ma swoje przedłużenie w historii Kościoła. Dzisiaj to samo czynią biskupi i kapłani w świątyniach całego Kościoła – zauważył biskup senior.

Przypominał, że  choroby, bóle i cierpienia mogą mieć moc oczyszczającą i przynoszą ze sobą możliwość służby.

- Pan Bóg przez cierpienie chce nas duchowo oczyścić i pogłębić. Nieraz dopiero w doświadczeniu cierpienia zaczynamy kogoś naprawdę kochać. Jest często tak, że pojawienie się choroby w rodzinie bardzo często sprawia, że choć domownicy czują się przygnieceni ciężarem cierpienia, to jednak wyzwalają w sobie nowe pokłady miłości – przekonywał nawiązując do orędzia papieża Franciszka na XXX Światowy Dzień Chorych.

Wyjaśnia też znaczenie sakramentu chorych, który jego zdaniem często jest traktowany na sposób magiczny.

- Głównym celem tego sakramentu nie jest ani przygotowanie na śmierć, ani uzdrowienie, ani rozgrzeszenie, ani też uświęcenie choroby – jak nieraz myślimy i mówimy. Sakrament ten ma doprowadzić do autentycznego spotkania chorego z Chrystusem w chorobie. Chodzi o to, by nasze cierpienie zjednoczyć z cierpieniem Chrystusa, włączyć je w cierpienie Zbawiciela i przez to nadać naszemu cierpieniu nadprzyrodzony, zbawczy  sens – podkreślał bp Dec.  

Przestrzegał, że wobec sakramentu namaszczenia dają się zauważyć dwa niewłaściwe, skrajne podejścia, których powinniśmy unikać. Pierwsze jest reprezentowane przez ludzi mających luźny związek z Kościołem, którzy zwlekają z wezwaniem księdza aż do stwierdzenia śmierci chorego i w ten sposób pozbawia się go największej pociechy i umocnienia w tym trudnym etapie życia. Drugą  skrajnością w błędnym rozumieniu sakramentu namaszczenia jest traktowanie go jako uzdrawiającej maści o cudownym działaniu. Niektórzy myślą, że ten sakrament to nowe lekarstwo, które warto zaaplikować, aby osiągnąć wyleczenie czy choćby tylko poprawę zdrowia, w myśl  zasady, że na pewno nie zaszkodzi, a  może pomóc. Dlatego też przyjmują ten sakrament w stanie dobrego zdrowia, co jest niezgodne z nauką Kościoła.