Nowa Ruda. Od spalonego obiadu do tradycji pielgrzymowania

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 19.06.2022 12:02

Tak najkrócej można streścić historię corocznej wyprawy mieszkańców miasta do maryjnego sanktuarium. Mimo upływu ponad 300 lat wciąż mają za co dziękować.

Nowa Ruda. Od spalonego obiadu do tradycji pielgrzymowania Pielgrzymi zmierzający do Wambierzyc. Archiwum prywatne

Przypomnijmy, że pierwsza dziękczynna pielgrzymka odbyła się w 1651 r.  i prowadziła do Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej w Bardzie.

- Wszystko zaczęło się w Nowej Rudzie od obiadu gotowanego w jednym z wielu mieszkań znajdujących się na rynku. Jak podają kronikarze, żona gotująca obiad z raków dla swojego męża nie zauważyła rozpraszającego się ognia, który następnie zajął kilkanaście domostw. Mieszkańcy, dziękując Bogu za ocalenie pozostałej części miasta przed spaleniem, postanowili podziękować Jego Matce w bardzkim wizerunku - przypomina ks. Jerzy Kos, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja w Nowej Rudzie, który po przerwie liczącej prawie 70 lat wskrzesił dawną tradycję.

Wyjaśnia, że zdecydował się to zrobić, ponieważ wcześniej przez lata nikt i nic nie mogło zatrzymać tej pielgrzymki. Z kronik ks. Georga Wachego dowiadujemy się, że w 1939 r., choć zakazano procesji Bożego Ciała, ponad 400 osób poszło do Barda. I tak było do roku 1944. Wojna sprawiła, że coroczna wyprawa umarła aż do roku 2013, kiedy 8 czerwca odbyła się po raz 284.

Zdarzało się też w historii, że zamiast bardzkiego sanktuarium grupa wybierała bliższe Nowej Rudzie Wambierzyce. Tak było m.in. dwa lata temu, gdy redemptoryści byli zamknięci na kwarantannie. W tym roku również ks. Kos zdecydował, że odwiedzą wizerunek Matki Bożej Królowej Rodzin.

Wyruszyli 18 czerwca o poranku, a już przed 11.00 byli na miejscu. W bazylice wzięli udział w Mszy św., której przewodniczył o. Krystian Pieczka, wikariusz domu.

- Wielu z nas przychodzi tutaj dzisiaj, żeby zostawić Matce Bożej swoje troski, oddać Jej w opiekę zmartwienia. Chcemy, by Bóg odpowiedział nam na jakieś pytanie czy problem. I On daje nam odpowiedź, ale często nie przyjmujemy Go w słowie takim, jakie jest. Próbujemy coś zmienić, po naszemu przemodelować. I wystarczy jeden szczegół, niewielka zmiana i nie zajdzie proces, który Bóg zaplanował - zauważył ks. Tomasz Metalica, który głosił homilię.

Odpowiedzialny za formację kleryków z roku propedeutycznego, którzy wraz z nim pielgrzymowali do Wambierzyc, dawał za przykład słuchania Jezusa i Jego słów Matkę Bożą.

Z noworudzianami tradycyjnie byli też członkowie Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego "Młodzi Światu" z ks. Jerzym Babiakiem, który na zakończenie otrzymał od pielgrzymów sagan pierogów noworudzkich z okazji 25. rocznicy święceń kapłańskich.