Świdnica. Biskupi z dziękczynieniem za Benedykta XVI

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 08.01.2023 10:55

W Święto Chrztu Pańskiego bp Marek Mendyk z bp. Adamem Bałabuchem i bp. Ignacym Decem dziękowali za życie i dzieło zmarłego przed tygodniem Ojca Świętego.

Bp Marek Mendyk w czasie okadzenia oltarza. Bp Marek Mendyk w czasie okadzenia oltarza.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Modlitwie dziękczynnej w katedrze przewodniczył biskup świdnicki, który wygłosił również okolicznościową homilię.

– Benedykt XVI często przedstawiany był w mediach lewicowo-liberalnych jako intelektualista zamknięty w wieży z kości słoniowej i nie mający kontaktu z prawdziwymi problemami zwykłych ludzi. Zarzucano mu, że promował religię stawiającą przed katolikami wymagania nie do spełnienia. Wytykano, że stawia sztywność doktryny nad duszpasterską troskę, odpychając w ten sposób ludzi od chrześcijaństwa. Jego ponura sylwetka strażnika dogmatów miała kontrastować z otwartością i tolerancyjnością wielu europejskich teologów – zauważył bp Marek Mendyk.

Kontynuując podkreślał, że Benedykt XVI był „wielkim papieżem” – „wielkim siłą i przenikliwością inteligencji, wielkim ze względu na wkład w teologię, wielkim w miłości do Kościoła i ludzi, wielkim cnotą i religijnością” – jak powiedział o nim papież Franciszek.

– Przywrócił właściwą treść takim pojęciom jak: dobro, prawda i piękno. Nieustannie uczył, jak dążyć do prawdy, jak ją przekazywać z miłością światu, który przyzwyczaił się żyć bez Pana Boga. W czasach postępującej apostazji ukazywał wartość wiary i jednocześnie wartość rozumu. Całe swoje życie poświęcił syntezie wiary i rozumu. Kiedyś sam o sobie powiedział, że „skoro Pan Bóg chciał uczynić profesora papieżem, to po to, żeby właśnie ten moment namysłu i zmagań o jedność wiary i rozumu mógł się stać czymś, co znajdzie się w centrum pontyfikatu” – cytował, dopowiadając, że choć pontyfikat Benedykta XVI się skończył, to temat jedności wiary i rozumu nie przestaje być jednym z ważniejszych wyzwań dla Kościoła i świata.

Na koniec przypomniał życiorys zmarłego papieża seniora, zachęcając do zgłębienia spuścizny tego wielkiego papieża. Wśród uczestników liturgii byli m.in. ks. Arkadiusz Chwastyk, wikariusz generalny i kanclerz Świdnickiej Kurii Biskupiej, miejscowi duszpasterze, siostry zakonne ze Świdnicy i Kłodzka i grupa marianek, którą przywiozły ze sobą. 

Czytaj także: Nasi biskupi pożegnali Benedykta XVI


Joseph Ratzinger urodził się na bawarskiej wsi w 1927 roku. Jego rodzice byli głęboko religijni; ojciec był wiejskim żandarmem, matka pracowała jako kucharka w lokalnych pensjonatach. Finansowo należeli do niższej klasy średniej. Rodzinę Ratzingerów dotknął tragizm niemieckiego losu w latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku.

Ojciec był znany z krytyki nazizmu; dlatego też był stale degradowany i przenoszony kilkukrotnie do innych miejscowości. W wieku 14 lat młody Joseph Ratzinger został zmuszony do wstąpienia do Hitlerjugend; uczestnictwo w tej organizacji było obowiązkowe. Dwa lata później, w 1943 roku rozpoczął obowiązkowe przygotowanie wojskowe w zakresie obrony przeciwlotniczej; pełnił potem służbę w oddziałach pomocniczych w rejonie Monachium. Dopiero kilka miesięcy przed końcem wojny został wcielony do Wehrmachtu; pełnił przez kilka miesięcy służbę patrolową w różnych bawarskich miejscowościach. Nigdy nie został wysłany na front; w ostatnich dniach wojny opuścił wojsko.

Po wojnie razem ze swoim bratem Georgiem wstąpił do seminarium diecezjalnego we Freising, niedaleko Monachium. Kolejne 30 lat to czas jego kariery akademickiej; jako młody profesor wykłada kolejno na uczelniach we: Freising, Bonn, Münster. Dużo pisze i publikuje.

Podczas Soboru Watykańskiego II był jednym z najbardziej rozpoznawalnych i zaangażowanych w tworzenie dokumentów soborowych teologów; pojechał tam jako doradca ówczesnego arcybiskupa Kolonii, kardynała Fringsa.

Po soborze Joseph Ratzinger został zatrudniony na słynnym wydziale teologicznym uniwersytetu w Tybindze, gdzie był współpracownikiem m.in. Hansa Künga. W jego wspomnieniach z tych czasów można zauważyć po raz pierwszy rozczarowanie owocami soboru i rosnące zaniepokojenie sytuacją w Kościele. Wyrazem tego pewnego teologicznego przeorientowania się 40-letniego wówczas myśliciela jest stworzenie – razem z takimi teologami jak: Hans Urs von Balthasar i Henri de Lubac – czasopisma Communio, które zajmuje krytyczne stanowisko wobec radykalnych pomysłów reformy Kościoła i jego nauczania.

W roku 1977 został arcybiskupem Monachium i kardynałem. Niedługo jednak pozostał w Bawarii. Spotkał go w 1981 roku Jan Paweł II i mianował prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Od tego czasu Joseph Ratzinger był jednym z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników Jana Pawła II, doradców polskiego papieża, a także współautorem i konsultorem wielu tekstów sygnowanych przez św. Jana Pawła II.

Po śmierci Jana Pawła II był oczywistym kandydatem na jego następcę; szybko, bo już w drugim dniu konklawe – 19 kwietnia 2005 r. – został wybrany papieżem. Przyjął imię Benedykt XVI. Po wyborze zwrócił się do wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra: „Umiłowani bracia i siostry. Po wielkim papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie – prostego, skromnego pracownika winnicy Pana. Pocieszam się faktem, że Pan potrafi się posługiwać niedoskonałymi narzędziami i działać przy ich pomocy… W radości Pana Zmartwychwstałego, ufni w Jego stałą pomoc, idziemy przed siebie. Pan nam pomoże, a Maryja, Jego Najświętsza Matka, stoi u naszego boku …”. Te proste, pokorne i szczere słowa pokazują, kim naprawdę był Panzerkardinal – bo tak nazywali go złośliwie liberalni dziennikarze.

Zrezygnował z papieskiego urzędu w lutym 2013 roku; od tego czasu mieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae w ogrodach watykańskich. Od jakiegoś czasu zmagał się z chorobą, która stopniowo odbierała mu kolejne funkcje życiowe. Jego ostatnie słowa w sylwestrowy poranek brzmiały: „Signore, Ti amo” (Panie, kocham Cię!). Właściwie to one streszczają cały dorobek życiowy i drogę Benedykta.