Bielawa. Z Libanu z relikwiami św. Charbela

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 29.01.2023 13:31

W parafii Wniebowzięcia NMP przez całą niedzielę gościli związani z Fundacją Fenicja świeccy misjonarze. W czasie Sumy nie tylko przybliżyli postać świętego "Bogiem upojonego", ale także uroczyście wprowadzili jego relikwie.

Początek Mszy św. z wprowadzeniem relikwii św. Charbela. Początek Mszy św. z wprowadzeniem relikwii św. Charbela.
archiwum prywatne

Uroczystej Mszy św. 29 stycznia przewodniczył ks. Stanisław Chomiak, miejscowy proboszcz, który na początku celebry powitał przybyłych gości.

- W procesji wejścia wprowadziliśmy do naszej świątyni relikwie św. Charbela, wielkiego pustelnika z Libanu. Przywiózł je Kazimierz Gajowy, który przybył do nas wraz z Adamem Rosłońcem. Obaj na co dzień posługują w Fundacji Fenicja, obsługującej cały ruch pielgrzymkowy na terenie Libanu. Cieszę się niezmiernie, że udało się te relikwie sprowadzić do naszej parafii. Mam nadzieję, że będzie ważnym orędownikiem naszych modlitw - podkreślał.

Po odczytaniu Ewangelii i krótkim wprowadzeniu księdza Chomiaka, Kazimierz Gajowy, który dzień wcześniej przyjechał z Libanu, opowiadał o tym, jak zaczęło się pustelnicze życie Jusufa Antuna Machlufa zwanego również Charbelem.

- Z pewnością wielu dziwi, że święty z Libanu, o którym słyszeliśmy jedynie w środkach masowego przekazu, został tak szybko poznany na całym świecie. Zwłaszcza że przeżył swoje życie w skrytości. Najpierw był zwykłym zakonnikiem, a potem chciał jeszcze bardziej poświęcić się Bogu przez życie pustelnicze. Ze względu na ciężką regułę takiej formy, przełożeni rzadko pozwalają zakonnikowi na ten sposób życia - zauważył, charakteryzując szczegółowo życie pustelnicze.

Dodał, że mimo posępnego wyglądu, wszyscy mówili o Charbelu, że nie znali szczęśliwszego zakonnika. Nazywano go z tego powodu "upojony Bogiem".

- Niestety, jak to bywa w życiu, z tego świętego często się naśmiewano. Dla wielu wydawał się dziwakiem. A kiedy go zaczepiali, odpowiadał, że tak naprawdę to narozrabia dopiero po śmierci. Po pochówku w błocie, bez trumny, tego samego wieczoru jego ciało zaczęła otaczać łuna światła. Po interwencji mieszkańców odkopano je i okazało się, że nie ulega zniszczeniu. Przeniesiono go do metalowej trumny i zamurowano w klasztorze. Ze szczelin bardzo szybko zaczęła wyciekać brunatna ciecz, a po odkryciu ciała było wciąż nienaruszone - przypominał misjonarz.

Opowiadał też o cudach, które dzieją się za przyczyną świętego pustelnika. Dotyczą one często osób, które zostały namaszczone olejem utworzonym ze wspomnianej cieczy. Na koniec również miejscowi księża namaszczali chętnych tzw. olejem św. Charbela, a przez cały dzień można się było zaopatrzyć w książki "Liban, więcej niż przewodnik", autorstwa pana Kazimierza, i inne pamiątki związane z zachodnią Azją.