Wyszli na plac, by śpiewać z radości

Kamil Gąszowski Kamil Gąszowski

publikacja 16.05.2023 14:08

Członkowie Drogi Neokatechumenalnej z parafii św. Józefa wyszli na świdnicki rynek, aby śpiewem, tańcem oraz głoszeniem Dobrej Nowiny dawać świadectwo wiary w Zmartwychwstałego.

Członkowie wspólnot neokatechumenalnych dzielili się swoim doświadczeniem żywej relacji z Chrystusem. Członkowie wspólnot neokatechumenalnych dzielili się swoim doświadczeniem żywej relacji z Chrystusem.
Kamil Gąszowski /Foto Gość

Jednym z charyzmatów Drogi Neokatechumenalnej jest ewangelizacja. Od kilku lat regularnie głoszą katechezy dla dorosłych i młodzieży. Od kilku miesięcy organizowane są również przy paulińskiej parafii skrutacje dla młodych, które mają im pomóc w rozeznawaniu powołania i odkryciu relacji z Chrystusem. Natomiast okres wielkanocny jest dla wspólnot szczególnym czasem ewangelizowania. Na całym świecie wszędzie tam, gdzie są obecne wspólnoty, odbywają się tzw. Misje na placach, podczas których głoszony jest kerygmat. Świdnickie wspólnoty pierwszy raz podjęły się tego zadania. Przyznają, że jest w nich naturalny lęk przed wyjściem na ulice, ale mają również świadomość, że są zobowiązani do głoszenia Bożej miłości, którą sami otrzymali za darmo. Dlatego wzorem apostołów chcą wychodzić do tych, którzy od dawna nie przekroczyli drzwi kościoła.

– Jezus przychodzi, żeby dawać nam pokój, żebyśmy żyli w prawdzie. Każdy z nas może mieć różne trudne doświadczenia w swoim życiu. Mamy doświadczenie, że grzech potrafi nas sponiewierać i zepsuć wszystkie nasze relacje. Potrzebujemy Chrystusa, żeby być ludźmi szczęśliwymi i radosnymi – mówi o. Rafał Kwiecień OSPPE, proboszcz par. św. Józefa w Świdnicy.  

W trakcie Misji na placach pośród śpiewów i tańców proklamowane było słowo Boże, głoszony kerygmat, a także członkowie wspólnot dzielili się swoim doświadczeniem. – Wychowałem się w trudnej rodzinie, ale wszystko, co było złe, dzięki łasce Chrystusa przebaczyłem. To przebaczenie sprawiło, że moje życie nabrało głębokiego sensu – mówił Wojciech.

– Czy miłość do Kościoła jest łatwą miłością? Nie jest łatwą, ale jest prawdziwą miłością. Moje życie codziennie nabiera sensu, dzięki temu, że w Kościele spotykam się z Tym, który pierwszy mi przebaczył. Bez Chrystusa nie umiałbym przebaczać. Nie umiałbym nawet powiedzieć „przepraszam”. Moje szczęście nie polega na tym, że jestem bogaty, bo nie jestem, ale na tym, że spotkałem Chrystusa i Jego cudowną Ewangelię. Widzę w niej żywego Pana, który mówi do mnie, podnosi mnie i w którym odnajduję siłę w trudnych doświadczeniach – dodał.

Na zakończenie wspólnoty zapraszały do wzięcia udziału w katechezach, które rozpoczną się w październiku.