Projektant emocji

Kamil Gąszowski

|

Gość Świdnicki 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

W tej grze wszyscy są zwycięzcami. Twórca, bo zrealizował swoje marzenie. Miasto, bo ma świetny produkt promocyjny. Gracz, bo – niezależnie od wyniku – będzie miał masę frajdy.

Pomimo setek godzin spędzonych na tworzeniu gry, Karol Stawicki wciąż ma radość, wcielając się w jednego z kierowników zakładu. Pomimo setek godzin spędzonych na tworzeniu gry, Karol Stawicki wciąż ma radość, wcielając się w jednego z kierowników zakładu.
Kamil Gąszowski /Foto Gość

Diora jest chlubą Dzierżoniowa. Działające od 1945 r. zakłady produkujące odbiorniki radiowe i telewizyjne na stałe wpisały się w historię tego miasta. W ostatnim czasie wydana została gra planszowa, której akcja dzieje się w tym zakładzie. Niestety w 2006 r. ogłosił on upadłość.

Zostań kierownikiem

Zadanie jest proste. Wcielając się w jednego z kierowników zakładu, rywalizuje się z innymi graczami o to, kto obrał najlepszą strategię prowadzącą firmę do rozwoju. Gra toczy się o niebagatelną stawkę, bo jest nią szansa awansu na zastępcę prezesa. – Każdy gracz zaczyna z pewną pulą surowców i pieniędzy, dzięki czemu wszyscy mają równe szanse na zwycięstwo. A dróg do niego jest wiele, i nie ma jednej utartej ścieżki. Należy bacznie obserwować zmieniającą się sytuację oraz ruchy swoich przeciwników – tłumaczy Karol Stawicki, twórca gry. – Gracze podczas rozgrywki będą również awansować swoich pracowników na wyższe stanowiska, wypłacać należne im pensje oraz utrzymywać emerytów – dodaje.

Pomysł zrodził się trzy lata temu, a od dwóch lat K. Stawicki pracował nad nim w każdej wolnej chwili. Pierwsze prototypy gry powstawały na zwykłej kartce, a zasady i logika zmieniały się przy każdej rozgrywce. Po setkach godzin testowania gotowa gra ujrzała światło dzienne. Pomysł spodobał się Urzędowi Miasta w Dzierżoniowie, który uznał go za świetny produkt promujący miasto i podjął się wydania go.

– Cały układ na planszy pochodzi ze starych map. Są też karty wydarzeń, które faktycznie miały miejsce w Diorze – zamknięta stołówka, załamanie gospodarki w 1968 r., pożar hali produkcyjnej, strajk. Próbowałem to przenieść na planszę, żeby ludzie jeszcze bardziej mogli poczuć klimat tego, co działo się w latach 1945–2006 – wyjaśnia autor.

Karol przekonuje, że gra będzie ciekawa nie tylko dla mieszkańców Dzierżoniowa, ale powinna spodobać się każdemu, kto lubi spędzać wieczory przy planszówkach. – Jest to gra ekonomiczna typu euro, w której liczą się strategia, myślenie i zarządzanie – tłumaczy, dodając, że z powodzeniem grał w nią ze swoją 9-letnią córką.

Dla całej rodziny

W graniu chodzi bowiem o emocje. To jest najtrudniejsza część pracy nad grą. Nie chodzi tylko o piękną grafikę, którą zaprojektował brat Karola, Michał, ani o dobrze przemyślaną mechanikę, ale przede wszystkim o opowieść, która rozbudzi emocje graczy i utrzyma ich przy planszy na długie godziny. Emocje, które spowodują, że będą chcieli do niej jeszcze nieraz wrócić. – Tworzenie planszówek jest pewnego rodzaju artyzmem – tłumaczy Karol. – Gra polega na tym, aby zdobywać punkty, ale żeby spodobała się graczom, należy zaprojektować ich doświadczenie (player experience). Gracz podczas każdej akcji, którą podejmuje, musi czuć się częścią tego świata. Musi czuć, że właściwie zarządza ludźmi, awansuje odpowiednie osoby, staje w obliczu poważnych problemów. Jeśli idzie pobrać radioodbiorniki, to musi czuć, że to go naprawdę kosztuje – dodaje.

Karol Stawicki grami interesuje się od dzieciństwa. W gimnazjum tworzył pierwsze, na własne potrzeby. Po 20 latach wrócił do swojej pasji. Prowadzi facebookowy profil Dream Dice, a także kanał na YouTubie. Przekonuje, że ma szczęście, bo w swojej pasji nie jest odosobniony. Pasjonatką gier jest też jego żona, a do wspólnej zabawy wciągają również swoje dzieci. – Wspólnie z żoną postanowiliśmy wprowadzić planszówki do naszej rodziny. Zaczęliśmy od najprostszych, ale z czasem czuliśmy niedosyt – opowiada. Kiedy dzieci już pójdą spać, a oni mają jeszcze siłę, lubią usiąść przy stole i razem zagrać. – Zdarza nam się stoczyć nawet 3-godzinne rozgrywki. Ale trzeba się o ten czas postarać. To jest nasz sposób, żeby spędzić razem czas, zadbać o naszą więź – mówi Karol.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.