Historia wciąż żywa

Kamil Gąszowski

|

Gość Świdnicki 05/2024

publikacja 01.02.2024 00:00

W Muzeum Gross--Rosen w Rogoźnicy odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary nazistowskiej zbrodni na ludności żydowskiej.

Pomnik-mauzoleum jest hołdem dla wszystkich więźniów pomordowanych przez hitlerowców. Pomnik-mauzoleum jest hołdem dla wszystkich więźniów pomordowanych przez hitlerowców.
Kamil Gąszowski /Foto Gość

W rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau obchodzony jest 27 stycznia Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu. W Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy uczczono pamięć ofiar, składając pod pomnikiem-mauzoleum kwiaty. Każdy z uczestników uroczystości mógł także położyć w tym miejscu symboliczny kamyk, oddając hołd pomordowanym Żydom.

Zaprezentowano także wystawę „Moi żydowscy rodzice, moi polscy rodzice” opowiadającą o losie 15 żydowskich dzieci ocalałych z wojny dzięki polskim rodzinom. – Spotykamy się tu z ogromną miłością jednych rodziców, którzy byli w stanie oddać własne dzieci w obce ręce, i z ogromną odwagą drugich, którzy nie bali się ich wychowywać jak swoich własnych – mówi Marta Sadłocha, przewodniczka Muzeum Gross-Rosen.

Ostatnim punktem programu było spotkanie z potomkami świadków historii. Sabina Chrapek, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, córka byłego więźnia Gross-Rosen, opowiadała o losie ojca Ludwika Hoffmana. – Mój tata bardzo mało mówił o wojnie. Więcej opowiadała babcia ze strony mamy, która też była w obozie. Zmieniło się w latach 80. XX w., kiedy ojciec zaczął działać w organizacjach żydowskich. Brał udział w prelekcjach szkolnych, gdzie opowiadał o swoich przeżyciach. Jeździł także do Niemiec na spotkania byłych więźniów z młodzieżą niemiecką – wspominała S. Chrapek. Zaprezentowała także odznaczenia, jakie otrzymał jej tato – Krzyż Oświęcimski, który jest wyrazem hołdu dla osób uwięzionych w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, oraz medal za pomoc, jaką udzielił Szewachowi Weissowi, byłemu ambasadorowi Izraela w Polsce, w odnalezieniu rodziny, która przechowywała go w trakcie wojny.

Swoją opowieścią podzieliła się również Małgorzata Bołdyn, prawnuczka Władysławy Piotrowskiej, Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata, która dała schronienie Stelli Zybersztajn. – Dziadkowie uratowali najpierw Zosię. Wykupili ją od jakiegoś Niemca z transportu, który szedł przez ich miejscowość. Później pojawiła się Stella, która uciekła z getta. Prababcia dała jej alibi. Mogła przedstawiać się jako kuzynka Zosi. Stella opowiadała, że to dało jej siłę do przetrwania – mówiła M. Bołdyn, która o tym, że jej dziadkowie przyczynili się do ratowania Żydów, dowiedziała się dopiero z telewizji. Opowiadała też o swoim wyjeździe do Izraela, odwiedzinach w instytucie Yad Vashem i spotkaniu z mieszkającą tam od 60 lat Stellą, która doprowadziła do przyznania swoim wybawicielom 23 medali Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.