Odnaleziona

Kamil Gąszowski

|

Gość Świdnicki 05/2024

publikacja 01.02.2024 00:00

– Mała droga jest przeżywaniem codzienności, która cała jest naznaczona obecnością Boga – mówi s. Olena, ze Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

Terezjanka przepis na szczęśliwe życie czerpie z duchowości świętej z Lisieux. Terezjanka przepis na szczęśliwe życie czerpie z duchowości świętej z Lisieux.
Kamil Gąszowski /Foto Gość

Berdyczów, niewielka miejscowość, znana jednak w całej Ukrainie. To ukraińska Jasna Góra. Mieści się tu narodowe sanktuarium z wizerunkiem Matki Bożej Berdyczowskiej, ukoronowanym w 1756 r. papieskimi koronami. Od początku opiekują się nią karmelici. W jednym z budynków karmelitańskiego klasztoru mieści się muzeum Josepha Conrada, urodzonego w Berdyczowie autora „Jądra ciemności”. W tych samych murach mieszkał duchowy przywódca konfederacji barskiej o. Marek Jandołowicz, główny bohater dramatu Juliusz Słowackiego „Ksiądz Marek”. Od 1992 r. przy sanktuarium posługują siostry ze Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

W Berdyczowie pod koniec XVIII wieku ukazała się pierwsza polska encyklopedia przeznaczona dla dzieci i młodzieży. A od XIX w. za sprawą cadyka Lewiego Icchaka Berdyczów nazywany jest Jerozolimą Wołynia, świętym miastem i stolicą ruchu chasydzkiego we Wschodniej Europie.

Na styku tych różnych światów – katolickiego, prawosławnego i żydowskiego oraz polskiego i ukraińskiego urodziła się siostra Olena. Wtedy jeszcze po prostu Lena, która pozbawiona religijnego wychowania raczej by sobie nie wyobraziła, że w przyszłości zostanie terezjanką.

Pytania

Wychowała się w rodzinie niewierzącej i niepełnej. Otrzymała jednak chrzest w Kościele prawosławnym. Z dzieciństwa pamięta jeszcze początek roku szkolnego i poświęcenie plecaków. – Wtedy chyba po raz ostatni byłam w kościele – mówi s. Olena. Babcia co prawda nauczyła ją modlitwy „Ojcze nasz”, ale to by było na tyle jej religijnych doświadczeń. Mimo wszystko czuła, że jest jakaś siła wyższa. – Zawsze wierzyłam, że istnieje świat nadprzyrodzony. To była wiara dziecięca i magiczna. Nie znałam jeszcze Boga osobowego – tłumaczy. – Jako małe dziecko zawsze miałam pytania o sens. Szukałam sensu. Pragnienie to jest w każdym człowieku, wierzącym i niewierzącym.

Pan Bóg wkroczył w jej życie, kiedy poczuła się samotna. Od pewnego momentu wychowywała ją babcia, a przyjaciele gdzieś się ulotnili. – Miałam koleżankę, której pomagałam w nauce, ale kiedy poszła do innego liceum, powiedziała, że nie chce ze mną mieć nic wspólnego. Zostałam sama, ale właśnie wtedy poczułam, że chcę nawiązać relację z Bogiem. To była łaska zupełnie niezasłużona. Nie wiedziałam, co się dzieje w moim sercu, ale wtedy Bóg wkroczył w moje życie – dodaje. Miała 15 lat i nagle poczuła pragnienie, żeby pójść do kościoła.

Modlitwa

Z tym doświadczeniem zwróciła się do drugiej babci, katoliczki, o której wiedziała, że jest praktykująca. W święto Świętej Rodziny po raz pierwszy od lat postawiła nogę w świątyni, w której akurat po Mszy św. odbywało się przedstawienie zatytułowane „Jan zmienia wyznanie”. – Pomyślałam, że ja też właśnie zmieniam wyznanie – mówi z uśmiechem.

Od tego momentu co niedzielę chodziła na Eucharystię. Babcia zachęciła ją także, żeby zaczęła uczęszczać na katechezę i przygotowała się do I Komunii. Przystąpiła do wspólnoty młodzieży karmelitańskiej, pomagała siostrom posługującym przy sanktuarium w dekorowaniu kościoła.

Słuchając konferencji jednego z ojców karmelitów, dowiedziała się, że warto modlić się o dobrego męża już od przedszkola. – Zrozumiałam, że jest już późno – mówi z uśmiechem. Mimo wszystko zaczęła odmawiać modlitwę, ale zupełnie jej to nie szło. – Nie czułam jakiejś wewnętrznej zgody. Po trzech dniach zaczęłam modlić się modlitwą umieszczoną poniżej – o rozeznanie powołania. Wtedy przyszedł pokój – mówi. Powoli i delikatnie rodził się w niej głos, którego wcześniej nie znała. – Nie było w tym żadnego przymusu. Kiedy zobaczyłam przechodzącą siostrę zakonną, pomyślałam, że może i ja bym mogła być zakonnicą. Ta myśl wracała co jakiś czas – opowiada.

Wtedy rozpoczął się okres walki wewnętrznej. Walczyło w niej przeświadczenie, że przecież z taką historią do zakonu się nie nadaje, z wewnętrznym głosem, który wciąż przypominał jej o pragnieniu serca. – Czułam się z jednej strony pociągana, a z drugiej rodziło się racjonalne myślenie, że to tylko zapał nowo nawróconej osoby – opowiada.

Przeczytała wtedy świadectwa sióstr i poruszyło ją takie, w którym jedna z nich dzieliła się, że jeszcze przed chrztem odczuwała pragnienie wstąpienia do zakonu. To dodało jej odwagi. – Skoro ona mogła, to ja też – pomyślała.

Obecność

Przyznaje, że z całą pewnością jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby w tym czasie nie spotkała Boga. Poczucie samotności mogło znaleźć ujście w zwyczajnych dla nastolatków, ale też niszczących sposobach. – Każdy z nas ma przestrzeń samotności. Nawet żyjąc w rodzinie czy we wspólnocie. Odkryłam, że w naszej samotności nigdy nie jesteśmy sami. Zawsze jest obecny On – wyjaśnia.

Rozpoczynając drogę z Bogiem, przestała czuć się sama, zawiązała również nowe przyjaźnie, które trwają do tej pory. Nabrała też odwagi. – Jestem pewna, że Bóg jest ze mną. Nie boję się, że któryś z przyjaciół okaże się zawodny czy zdradzi. Mam odwagę budować relację, wiedząc, że świat się nie zawali, jeśli ktoś mnie zawiedzie.

Kolejna walka została stoczona z rodziną, która nie rozumiała jej decyzji. – Spotkałam się z wielkim oporem. Dla nich było to jak grom z jasnego nieba. Przez dłuższy czas myśleli, że chcę uciec od rodziny. Trudno mi było im wytłumaczyć, że po prostu wybieram taki styl życia. Teraz coraz bardziej przekonują się, że tak właśnie jest – dodaje.

Przed wstąpieniem do zakonu poszła jeszcze na studia. Wybrała historię. Na trzecim roku rozpoczęła kandydaturę, licencjat broniła już jako terezjanka. 7 października 2023 r. złożyła pierwsze śluby zakonne.

Mała droga

Siostry św. Teresy od Dzieciątka Jezus żyją duchowością swojej patronki nazywaną małą drogą dziecięctwa duchowego. Zostały założone w 1936 r. przez biskupa Adolfa Piotra Szelążka, ordynariusza diecezji łuckiej na Wołyniu, zafascynowanego postacią i duchowością Małej Tereski. Dla s. Oleny święta z Lisieux jest przede wszystkim wzorem życia w prostocie i dziecięcym zaufaniu Ojcu. – To jest życie tu i teraz, dniem dzisiejszym. Mała droga jest przeżywaniem codzienności, która cała jest naznaczona obecnością Boga. Nie trzeba szukać czegoś specjalnego. Najlepszym wyrazem wiary jest wtedy to, co przynosi mi codzienność – tłumaczy. – W drodze dziecięctwa duchowego nie chodzi o dziecinadę, ale o pewną postawę serca. Chyba każdy ma tendencję do myślenia, że jest silny i da sobie radę sam. W małej drodze chodzi o to, żeby całkowicie powierzyć się w ręce Boga, na wzór dziecka – dodaje. Przypomina, że duchowość terezjańska jest możliwa do przeżywania nie tylko w zakonie. Każdy, od ludzi zajmujących wysokie stanowiska po osoby proste, może iść tą drogą.

Jej ulubionym cytatem ze św. Teresy są słowa: „Teraz rozumiem, że miłość doskonała polega na tym, by znosić wady innych, by nie dziwić się wcale ich słabościom, by budować się najdrobniejszym dobrym czynem, który się u nich dostrzeże”.

– Cały czas się tego uczę – przyznaje, świadoma, że dużo łatwiej cytuje się Małą Tereskę, niż wprowadza jej słowa w czyn. – Przed wstąpieniem do zakonu miałam duży kontakt z siostrami. Wiedziałem, że nie przychodzę do wspólnoty aniołów, lecz zwykłych ludzi. Ale chcę być w tej wspólnocie, bo razem dążymy do jednego celu – dodaje.

Siostra Olena od kilku miesięcy mieszka w Ścinawce Dolnej. Już w nowicjacie marzyła, żeby tu przyjechać. Siostry św. Teresy od Dzieciątka Jezus posługują tutaj od 1946 roku, kiedy po opuszczeniu Wołynia szukały nowych miejsc zamieszkania. Przejęły wtedy od sióstr jadwiżanek sierociniec, a obecnie prowadzą Dom Pomocy Społecznej i Zespół Szkół Specjalnych. Oprócz obowiązków zakonnych s. Olena zajmuje się wolontariatem w DPS-ie. – Jestem tu zaledwie kilka miesięcy, ale mogę powiedzieć, że jest to dla mnie szkoła życia. W pracy z chłopakami nie liczą się sukcesy, jak to jest w szkole, kiedy nauczyciel ma satysfakcję, że dzieci zdobywają coraz większą wiedzę czy wygrywają konkursy. Tu nie ma nadzwyczajnych sukcesów, ważna jest po prostu obecność. Liczy się zwykła codzienność, która pełna jest małych radości – opowiada.

W zakonie czuje się szczęśliwa, a przepis na to czerpie z duchowości małej Tereski. – Jedyne, co może naprawdę uszczęśliwić, to relacja z Bogiem. Jeśli będziemy budować na czymś zewnętrznym – na wykonywanej pracy, osobach czy miejscu pobytu, to będzie to niestałe, bo wszystko może się zmienić jednego dnia. Szczęście daje to, co trwałe, a trwały jest tylko Pan Bóg.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.