Bóg robi swoje, ale nie wyręcza ludzi z tego, co do nich należy i co jest w ich mocy.
Święcenia przyjął zaledwie dziewięć lat temu. Znają go dobrze parafianie z wałbrzyskiego Podzamcza, znają go ci ze Starego Zdroju, ale dał się poznać też tym z Witoszowa – choć był z nimi zaledwie od kilkunastu miesięcy. Gdy zachorował wszyscy drżeli ze strachu, że może go zabraknąć.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.