Dopiero teraz zajrzałem do bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Rok Święty.
Zdania, które najmocniej mnie poruszyły, brzmią tak: „O jakże pragnę, aby nadchodzące lata były naznaczone miłosierdziem tak, byśmy wyszli na spotkanie każdej osoby, niosąc dobroć i czułość Boga! Do wszystkich, tak wierzących, jak i tych, którzy są daleko, niech dotrze balsam miłosierdzia jako znak królestwa Bożego, które jest już obecne pośród nas” – napisał papież Franciszek. Ten, którego niektórzy w swym zapalczywym sprzeciwie posądzają o to, że nie jest prawdziwym papieżem. Ten, którego chcą widzieć jako przyczynę demontażu Kościoła – ten właśnie staje jak prorok miłosierdzia – odrzucony, niezrozumiany, osamotniony, ale nieugięty. Bo nie może wyprzeć się Ewangelii miłosierdzia – obyśmy i my ją pokochali stając w Bramie Miłosierdzia. Nawet za cenę odrzucenia przez środowisko.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.