Nowy numer 13/2024 Archiwum

ASY - wolni i niezłomni

Wrócili poobijani, zmęczeni i przemienieni. Z wyjazdu pamiętają pot, krew i ból.

Ale też doświadczenie braterstwa, walki z samym sobą i radości z osiągnięcia wyznaczonego celu. Kilku mężczyzn z diecezji świdnickiej w miniony weekend wzięło udział w górskiej wyprawie zorganizowanej przez grupę „Niezłomny24”. Wśród nich był ks. Daniel Rydz, współodpowiedzialny w diecezji za Caritas i sklep z dewocjonaliami, jak również Kapelan Chorągwi Dolnośląskiej ZHP.

– W ogóle nie myślałem nigdy wcześniej o czymś takim. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest organizowane. Aż do dnia, kiedy otrzymałem od znajomego smsa: „Cześć. Ruszyły zapisy na męski wypad w góry. Ja jestem już na liście. Zachęcam do zapisania się. Wejdź na stronę www.niezlomny24.pl” i tak się wszystko zaczęło. Kilka dni później dokładnie zapoznałem się z tym, co na niej było. I zapisałem się, zrobiłem przelew i zadzwoniłem, że wszystko już załatwione – wspomina ks. Daniel.

Później otrzymał listę z rzeczami, które musi ze sobą zabrać w plecaku i powoli je kompletował. Nie spodziewał się jednak tego, co go czeka. Kiedy przyszedł czas wyprawy, okazało się, że nie otrzymał więcej żadnych informacji. – Chyba się trochę bałem. Przerażało mnie, że nie miałem żadnego odniesienie, nie znałem trasy, a co gorsza – nie mogłem ze sobą zabrać telefonu czy nawet zegarka. Uspokajała mnie jedynie myśl, że nie będę tam sam dodaje.

Wraz z nim w grupie był Artur Bednarski ze Świdnicy. – Nazwaliśmy naszą grupę „asami” od nazw miejscowości, z których pochodziliśmy. „A” od Andrychowa, skąd było trzech chłopaków, „S” od Świdnicy, z której było nas siedmiu i „Y” jako inni, bo mieliśmy kolegę z Wieliczki – wyjaśnia.

Obaj panowie wspominając wypad zwracają uwagę przede wszystkim na poczucie wspólnoty. – Kiedy wszystko inne zawodzi, a tobie brakuje sił, ktoś podaje ci dłoń i pyta czy dasz radę. To niesamowite doświadczenie – mówi ks. Daniel dodając, że w czasie drogi odezwała się dawna kontuzja kostki, a plecak z kilometra na kilometr wydawał się coraz cięższy. – Jeszcze przed wyjazdem go ważyłem, ale po drodze czułem, że jest cięższy niż przy wyjściu. Może to tylko zmęczenie, a może symboliczne odczucie spraw, które ze sobą dźwigałem. Bo po drodze wszystko wychodzi. Nie tylko fizyczne niedomagania, ale i te wewnętrze. Ma się bardzo dużo czasu do przemyśleń i do modlitwy, bo to Chrystus prowadzi całą naszą wyprawę – uśmiecha się.

Uczestnicy zostali zobowiązani do zachowania tajemnicy poszczególnych etapów wyprawy. – Nie chcemy, by ktoś przyjeżdżał już z nastawieniem. Tak jak w życiu nie można przewidzieć pewnych trudności, sytuacji z którymi trzeba się zmierzyć, tak i tutaj chcemy, by uczestnicy reagowali spontanicznie, bez wcześniejszego przygotowania – wyjaśnia Tomasz, jeden ze współorganizatorów. Wiadomo, że w przyszłym roku podobna wyprawa ma się odbyć w naszej diecezji, o czym z pewnością poinformujemy.

ASY - wolni i niezłomni   ASY - wolni i niezłomni   ASY - wolni i niezłomni   ASY - wolni i niezłomni   ASY - wolni i niezłomni   ASY - wolni i niezłomni  

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy