Po ubiegłorocznej przerwie spowodowanej powodzią w Kotlinie Kłodzkiej, diecezjalny festiwal młodych w Wambierzycach wraca z nową siłą i entuzjazmem. To zasługa młodzieży, która go tworzy.
W sobotę 20 września w Wambierzycach organizatorzy diecezjalnego festiwalu „Light for life” chcą zadać młodym pytanie o ich tożsamość. – „Kim jestem?” to hasło, które powstało w wyniku pewnych przemyśleń związanych z drugim krokiem kerygmatu – grzechem. Zastanawialiśmy się, jak powiedzieć młodym ludziom o grzechu? I wymyśliliśmy, że trzeba pokazać go przez pryzmat skutków, które niesie ze sobą. Grzech sprawia, że przestaję we właściwy sposób odbierać świat, ale i siebie. Czasami zapominam, kim jestem albo grzech przysłania mi tak moją rzeczywistość, moje postrzeganie, że ja nie umiem we właściwy sposób siebie oceniać. I tak zrodziło się pytanie "Kim jestem?". Odpowiedź „Jestem dzieckiem Boga; kimś, kogo Bóg kocha” nawiązuje do pierwszego kroku kerygmatu, o którym mówiliśmy dwa lata temu, ale też do tego, o czym będziemy mówić w przyszłym, poruszając temat odkupienia – wyjaśnia ks. Paweł Kilimnik.
Wraz z ekipą związaną z „Light for life” od lat przez kilka miesięcy szukali wolontariuszy, którzy mogliby pomóc w przygotowaniach największego w diecezji festiwalu. – Zakres prac jest ogromny. Zaczyna się od podstaw: ustawianie ławek, rozkładanie worków na śmieci, namiotów i nagłośnienia, podłączanie mikrofonów, dopilnowanie, by w każdym miejscu było to, co potrzebne. Potem wchodzą grupy zadaniowe. Grupa porządkowa dba o bezpieczeństwo na terenie bazyliki – pilnuje wejść, ruchu, pomaga, by dzieci nie wychodziły w nieodpowiednie miejsca. Grupa Eko odpowiada za czystość. Grupa gastronomiczna wydaje obiady i troszczy się o wyżywienie wolontariuszy oraz ekip technicznych od piątku do soboty. Kawiarenka i sklepik prowadzą sprzedaż i zbierają fundusze. W tym roku zarejestrowałam 82 osób, a wciąż przydałoby się więcej rąk do pracy – przyznaje Kornelia, koordynatorka wolontariuszy.
O chętnych do pomocy mówi, że choć są bardzo różni, to łączy ich jedno – chcą pomagać. Na pytanie „dlaczego?” odpowiadają, że sami uczestniczyli w poprzednich edycjach LFL, a teraz chcę służyć ludziom. Sama widzi, że zaangażowanie w tworzenie festiwalu daje jej satysfakcję i poczucie przynależności do pewnego rodzaju rodziny. – Gdy dwa tygodnie przed wydarzeniem zjeżdżamy do Barda i widzę te same twarze, wiem, że młodzi czują się tu dobrze i chcą rezygnować z własnej wygody, żeby pomóc. To dla mnie najważniejsze – dodaje.
Takie spotkanie odbyło się w miniony weekend w domu rekolekcyjnym im. św. Anieli, gdzie gospodarzem jest ks. Paweł. Duchowny nie tylko ugościł kilkudziesięciu wolontariuszy, ale też zaprosił ich do kaplicy do wspólnej modlitwy. – Często słyszę, że festiwal to przestrzeń ewangelizacji. Oponuję: to przede wszystkim przestrzeń spotkania. Chodzi o to, by młodzi z różnych środowisk, na różnym etapie relacji z Bogiem, mogli się zobaczyć, rozpoznać w sobie podobny zapał i pragnienie poszukiwania – zarówno Pana Boga, jak i piękna świata w tym, co robimy. Ostatecznie zależy nam na najważniejszym spotkaniu: człowieka z Chrystusem, światłem dla życia – podkreślał w rozmowie z redakcją GN.
Był też czas na podział zadań dla wolontariuszy i wyznaczenie koordynatorów, którzy otrzymali konkretne zadania. - Potrzebujemy ich nie tylko technicznie – by przenosić stoły, rozkładać namioty, pilnować porządku – lecz przede wszystkim jako świadków. Dzielenie na sekcje i liderów pomaga, ale sens jest głębszy: to, co robią i jak to robią, już mówi, czym jest festiwal. Bez nich wydarzenie by się nie odbyło – zaznacza ks. Kilimnik. Zaprasza też do udziału w tegorocznym „Light for life”, na którym będą: Marta Przybyła, ks. Łukasz Plata, Artur Skowron, s. Tobiana Domiter, a gościem wieczoru będzie Tau, który da koncert. Więcej informacji na: www.lightforlife.pl