Wspólna modlitwa w świdnickiej katedrze, apel pamięci pod pomnikiem św. Jana Pawła II czy obywatelska lekcja pod tablicą pamiątkową miały przypomnieć ludzi, którzy 42 lata temu za marzenia o wolnej Polsce zapłacili więzieniem, a nawet życiem.
Obchody Dnia Pamięci Ofiar Stanu Wojennego w stolicy diecezje rozpoczęły się 13 grudnia plenerową lekcją historii, na którą młodzież zaprosili działacze Solidarności z przedstawicielami Służby Więziennej i Instytutu Pamięci Narodowej.
– Polska była w ciężkim ekonomicznym kryzysie, mieliśmy kartki na jedzenie, buty. Czy wyobrażacie sobie, że aby kupić kaszę w sklepie, trzeba było mieć kartkę? Te czasy były bardzo trudne. Nie było wolności. Byliśmy stale obserwowani przez Służbę Bezpieczeństwa. Doprowadziło to do wybuchu buntu społecznego i powstania Solidarności, potem ten bunt rozlał się po całej Polsce i wprowadzony został stan wojenny. To był czas pogardy nas wszystkich. Zamykano nas w więzieniach, wyrzucano z pracy, a niektórych z kraju. Marek Kowalski musiał spędzić 10 lat poza granicami swojego kraju. Stan wojenny spowodował złamanie wielu życiorysów – wspominał Bolesław Marciniszyn przy pamiątkowej tablicy, którą dwa lata temu umieszczono na murze Aresztu Śledczego w Świdnicy.
Wieczorem natomiast w świdnickiej katedrze odbyła się Msza św. w intencji ofiar stanu wojennego, której przewodniczył proboszcz ks. Marcin Gęsikowski.
– Obchodzenie rocznic kojarzy nam się dobrze: rocznica urodzin, ślubu czy święceń kapłańskich. Rocznica porozumień sierpniowych, wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową czy nawet rocznica przejścia kogoś na drugą stronę życia. Ale dziś, 13 grudnia 2023 r., co dane nam jest "obchodzić"? Rocznicę głośnego walenia do drzwi w środku nocy z okrzykiem "otwierać, milicja"? Rocznicę płaczu dzieci, bo nie wiadomo, gdzie zabrano tatusia lub mamusię? Rocznicę rozlewającego się lęku, strachu i grozy? Może jednak tchórzliwej decyzji moskiewskich namiestników o wojnie wypowiedzianej narodowi? – pytał duchowny, zauważając, że „dzień pamięci” jest lepszym określeniem.
Przybliżając okoliczności wydarzeń sprzed 42 lat, zwrócił uwagę na słowa bł. ks. Jerzego Popiełuszki o Solidarności, która nie walczyła przemocą, ale na kolanach, z różańcem w ręku: „Przy polowych ołtarzach upominała się o godność ludzkiej pracy, o godność i szacunek dla człowieka. O te wartości wołała bardziej niż o chleb powszedni”. Po tych słowach zwrócił się do obecnych na modlitewnym spotkaniu członków niezależnych związków zawodowych.
– Teraz czas na nasze pokolenie. Tak jak wy kiedyś byliście strażnikami wartości, tak dziś my musimy nimi być. Świat idzie do przodu, ale idzie do przodu również świat ideologii. Dziś już nie trzeba walczyć z marksistowskim dialektyzmem, niezwykle niebezpiecznym zagrożeniem staje się neomarksistowska dyktatura relatywizmu, w której prawdą jest to, co wydaje mi się nią być. Nie ma nic stałego poza moimi wolnościami – wyjaśniał ks. Gęsikowski, przestrzegając przed konsekwencjami takiego sposobu patrzenia na świat.
W podobnym tonie przemawiali już po zakończonej Mszy św. pod pomnikiem św. Jana Pawła II przedstawiciele środowisk patriotycznych i NSZZ „Solidarność”, wspominając ofiary stanu wojennego. Spotkanie zorganizował i poprowadził Tadeusz Grabowski.
W tym samym czasie w sali teatralnej Świdnickiego Ośrodka Kultury odbyło się patriotyczne wydarzenie artystyczno-muzyczne „Co widzę w Niej”, które przygotowało studio KATHARSIS.