Kościół świdnicki ma szczególne zasługi w solidarności z Kościołem Patriarchatu Jerozolimskiego. Do ważnych inicjatyw już zrealizowanych postanowiono dodać kolejną.
Kilka tysięcy sztuk koronek różańcowych zrobionych przez katolików w Ziemi Świętej dotrze niebawem do parafii diecezji. Jest to inicjatywa ks. Jarosława Lipniaka, jednak podjęta dzięki aprobacie bp. Ignacego Deca, ten bowiem zaproponował, by wszyscy diecezjanie mieli szansę solidaryzować się z katolikami żyjącymi w żydowsko-islamskim świecie współczesnego Izraela i Autonomii Palestyńskiej. – Ich los jest pełen tragedii. Prześladowani i napiętnowani ulegają presji i uciekają do innych krajów, gdzie się ich szanuje – zauważa biskup. – A przecież obecność katolików w Ziemi Świętej, czy szerzej chrześcijan, jest jak najbardziej uzasadniona, jest wielkim znakiem spełnionej nadziei mesjańskiej.
Różańce będzie można kupić w parafiach za 10 zł. Cała kwota wesprze remont kościoła w Betfage, gdzie przez kilka tygodni wakacji pracowali świdniccy klerycy. Do tej pory diecezjanie ufundowali dzwony w kościele w Emaus i w Betfage oraz wpierali remonty dzwonnic i instalację elektrycznych napędów dzwonów.
I jeszcze depesza KAI z Jerozolimy, jako ilustracja nasilającego się problemu dyskryminacji i prześladowania chrześcijan w Ziemi Świętej:
Izrael: biskupi oburzeni atakiem na klasztor trapistów
Nieznani sprawcy zbeszcześcili budynek zakonu trapistów w Latrun nieopodal Jerozolimy. W nocy 4 września podpalili drzwi wejściowe do klasztoru, a na murach wymalowano antychrześcijańskie graffiti, jak np. „Jezus był osłem” - poinformowały media izraelskie. Katoliccy biskupi w Ziemi Świętej w oświadczeniu wyrazili swe oburzenie nazywając ten akt wandalizmu kolejnym dowodem antychrześcijańskiej nienawiści.
Według relacji, mnisi sami ugasili pożar, po czym wezwali policję, która wszczęła dochodzenie. Podejrzewa ona, że sprawców należy szukać „w kręgach skrajnej prawicowy”. Od początku roku pojawiają się w Jerozolimie obraźliwe graffiti na miejscach chrześcijańskich oraz ośrodkach spotkań arabsko-żydowskich. Na jednym z kościołów baptystów pojawiła się na przykład groźba: „Śmierć chrześcijaństwu” oraz „Ukrzyżujemy was”. Również na klasztorze grecko-prawosławnym pojawiły się graffiti w języku hebrajskim grożące chrześcijaństwu śmiercią. Podobne hasła znalazły się też na szkole arabsko-żydowskiej w Jerozolimie.
Po ataku wandali na klasztor trapistów w Latrun zabrali głos katoliccy biskupi Ziemi Świętej. Przypomnieli, że te wydarzenia stanowią kontynuację długiej listy ataków na chrześcijan i ich miejsca święte. Tym aktom przemocy należy położyć kres - zażądali kategorycznie biskupi we wspólnym oświadczeniu ogłoszonym 4 września. Zwrócili też uwagę, że chrześcijanie w Ziemi Świętej po raz kolejny stali się ofiarami obecnych w izraelskim społeczeństwie sił przesiąkniętych nienawiścią. W związku z powtarzającymi się atakami biskupi Ziemi Świętej pytają, dlaczego właśnie mnisi padli ofiarą i stali się celem przemocy? Przypomninają, że klasztor odwiedzają nieustannie setki żydowskich mieszkańców Izraela, mnisi angażują się w pojednanie żydowsko-chrześcijańskie. List podpisali m.in. łaciński patriarcha Jerozolimy Fouad Twal, nuncjusz apostolski w Jordanii, abp Georgio Lingua i kustosz franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej ks. Pierbattista Pizzaballa.
Palestyńska agencja PNN cytuje wypowiedź Saeba Erekata, który uważa, że za akty wandalizmu odpowiada rząd Izraela. Uważa on, że jeśli izraelscy parlamentarzyści bez żadnych konsekwencji wzywają do zniszczenia meczetu Al.-Aksa, czy też potrafili publicznie zniszczyć Biblię, to jest to zachętą do terrorystycznych ataków na chrześcijańskie i muzułmańskie miejsca święte. Zdaniem palestyńskiego polityka, ostatnie wydarzenia świadczą o szerzonej przez izraelskich osadników kulturze nienawiści i rasizmu. Surowych kar dla sprawców zażądał premier Izraela Benjamin Netanjahu i przypomniał, że wolność religijna i miejsca kultu są jedną z podstawowych zasad Państwa Izrael. Także przewodniczący izraelskiej Partii Pracy, Shelley Yachimovich uważa, że podpalenie i antychrześcijańskie graffiti szkodzą wizerunkowi Izraela. Jednocześnie podkreślił, że sprawcy należą do niewielkiej mniejszości, która nie jest reprezentatywna dla społeczeństwa izraelskiego. Według policji incydent mógł mieć związek z rozpoczętym przed dwoma dniami „porządkowaniem” osiedla Migron na Zachodnim Brzegu Jordanu. Osadnicy z Migron potępili ten czyn podkreślając, że niszczenie wszelkich miejsc kultu religijnego jest „moralnie naganne”.
ts (KAI) / Jerozolima