Mityczne krainy niemieckiego dobrobytu mają za nic. Spróbowali, nie smakowało. Wolą polską prowincję.
Weszła do kościoła kłodzkich franciszkanów. Zaskoczyła ją muzyka. – Dobry jesteś – pomyślała spontanicznie, pojawiła się nawet pokusa wejścia na emporę organową, ale po chwili wahania zrezygnowała z pomysłu, a nawet skarciła siebie – Co ja robię! Pewnie to jakiś burak z Warszawy. Sześć lat później została jego żoną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.