Patron niczym żarzące się węgle

Kiedy dokonały się już historyczne akty wyboru i ogłoszenia patrona miasta, czas zająć się codziennością.

Od 8 maja 2012 r. Jan Paweł II jest oficjalnie ogłoszonym Patronem Świdnicy. Pomysł patronatu dla miasta zrodził się w kręgach prawicowych radnych miejskich i został podjęty przez biskupa, który uznał, że skoro taka jest wola radnych, to nie można jej nie zrealizować. 

28 września przed Sesją Rady Miasta w sali narad Urzędu Miasta zawisł portret bł. Jana Pawła II. Autorką portretu patrona Świdnicy jest radna Bogumiła Murdzek. Obraz został wkomponowany w ciąg pozostałych symboli określających tożsamość świdniczan: krzyża, godła Polski i herbów: Świdnicy, Dolnego Śląska i powiatu świdnickiego.

Inicjatorami zawieszenia obrazu byli radni PiS: Robert Garstecki i Mariusz Barcicki, którzy na poprzedniej sesji przekazali Przewodniczącej Rady Miejskiej, Joannie Gadzińskiej portret papieża (inny niż ten, który wisi w sali narad). 

Autorka portretu, Bogumiła Murdzek, na wzór swego obrazu wybrała zdjęcie, które rok temu "Gość Niedzielny" dołączył do tygodnika w nawiązaniu do wydarzenia, jakim było ogłoszenie papieża błogosławionym. Natomiast sam pomysł, by w sali narad zawisł portret bł. Jana Pawła II, poddał inny radny, Krzysztof Lewandowski. Co zresztą spotkało się z ostrą krytyką radnych lewicy. 

Teraz, kiedy gesty i znaki zostały dopełnione, czas na codzienność. Czy jednak wiszący obraz i patronat pomogą radnym promować wartości służące dobru człowieka i społeczeństwa? Czy to możliwe, by inspirowali się w swych decyzjach i postawach, choćby podczas obrad, dyskusji i spieraniu się o wizję miasta, ewangelicznym, czyli tak naprawdę uniwersalnym pomysłem na siebie, świat i miasto? Oczywiście, że tak, choć niekoniecznie "tak". Już od lat wiszący w sali krzyż jest dostatecznie mocnym znakiem, by porządkować świat. Czy faktycznie pomaga ludziom pełniącym urząd w odczytywaniu dobra wspólnego i służbie dla jego osiągnięcia? Znaki są nieskuteczne, jeśli zabraknie ludzi, którzy umieją odczytać ich treść i uznać ją za własną. Znaki są czasami żarzącymi się węglami, które ludzie gromadzą sobie nad głową. One są bardzo potrzebne, bo przecież, jak wyjaśnia o. Jacek Salij, "ogień Boży niszczy tylko to, co złe, natomiast to, co dobre – choćby było nadpsute złem – ogień Boży oczyszcza i uszlachetnia. Wystarczy przypomnieć żarzący się węgiel, którym serafin oczyścił wargi Izajasza (Iz 6,6), albo ogniste węgle, którymi obsypane zostało święte miasto na znak szczególnej i błogosławionej obecności Bożej (Ez 10,2-7). Właśnie opierając się na tej idei, Salomon (bo tekst pochodzi z tej części Księgi Przysłów, której autorem jest sam Salomon) napisze te słowa, które powtórzy później św. Paweł: "Gdy wróg twój łaknie, daj chleba; gdy pragnie, podaj mu wody. Żar ognia mu skupisz na głowie, a Pan ci za to zapłaci" (Prz 25,21n).

I jeszcze jedno. "Interpretacja, jakoby chodziło tu po prostu o zawstydzenie nieprzyjaciela, jest żenująco powierzchowna – ostrzega dominikanin. – 'Żar ognia', 'węgle ogniste' to doprawdy żaden rumieniec wstydu na twarzy nieprzyjaciela. Proszę zważyć: węgle ogniste są w Piśmie Świętym symbolem działalności Bożej. Salomon po raz pierwszy mówi o gromadzeniu węgli ognistych na głowę nieprzyjaciela bezbronnego, znajdującego się w potrzebie. Z samej logiki tej sytuacji wynika więc, że węgle ogniste oznaczają tu działanie Boże raczej oczyszczające niż niszczące, prowadzące raczej do wzajemnego pojednania niż do czegokolwiek innego. Na tym właśnie polega pomsta Boża, o której wspomina św. Paweł, że ogień Boży unicestwia zło, dobro zaś wyzwala z jego powiązań ze złem". Krótko mówiąc, sens tekstu, o którym tu mówimy, jest taki: jeśli świadczę dobro nieprzyjacielowi, przyczyniam się do tego, że coraz więcej ogarnia go błogosławiona, oczyszczająca obecność Boża.

 

 

 

 

 
 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..