Lefebryści – dialog niemożliwy

Trzeba podziwiać Ojca Świętego, że ma tyle siły, by wciąż wyciągać rękę do schizmatyków.

2m 52s

Oto podjęta została kolejna próba ze strony Benedykta XVI zaproszenia lefebrystów do dialogu. Impas, w jakim znalazły się rozmowy ze schizmatykami, wydaje się boleć tylko Watykan, bo lefebryści nie spieszą się z odpowiedziami na warunki powrotu do jedności z Kościołem.

Tymczasem ich wrogość wobec tego, co nazywamy Kościołem posoborowym, zaraża kolejne pokolenie wrażliwych i wartościowych młodych katolików. Bo charakterystyczne jest właśnie to, że do tradycjonalistów w ogóle (zarówno tych katolickich, jak i schizmatyckich) dołączają przede wszystkim ludzie młodzi, wykształceni i gorliwi. Źle się czują w Kościele z gitarą, dlatego szukają Kościoła z chorałem gregoriańskim.

To uproszczenie, ale oddające istotę swego rodzaju sprzeciwu, jaki wyrażają wobec nadużyć liturgicznych, braku dyscypliny kościelnej czy niejednoznaczności w ortodoksji podczas dialogu z niewierzącymi, Żydami, protestantami czy wyznawcami innych religii. Idealizują przeszłość, by w niej znaleźć schronienie przed "kościelną demoralizacją". 

Problem jednak w tym, że tak jak część katolickich teologów fałszywie zinterpretowała wskazania Soboru Watykańskiego II i stworzyła groteskowy Kościół liberalny i bez tożsamości Apostolskiej, tak lefebryści w akcie sprzeciwu wyruszyli drogą, którą nie może iść Kościół, bo jest drogą izolacji wobec świata – co zresztą doprowadziło tychże lefebrystów do tego samego, co liberałów i modernistów: wypaczenia prawdy o hierarchicznym Kościele, kierowanym przez Ducha Świętego.

Charakterystyczne, że lefebryści ignorują całkowicie istnienie ogromnej większości wiernych, teologów i duchownych, którzy dali się poprowadzić Duchowi Świętemu i realizują wskazania Soboru Watykańskiego II w duchu, w jakim zostały sformułowane: troski o przyszłość głoszenia Dobrej Nowiny i wypełnienia misji Kościoła. Lefebryści karmią się patologicznym marginesem, który paradoksalnie jest im potrzebny, żeby mieli wrażenie, że ich schizmatycka postawa jest uprawniona. 

W rozmowie z lefebrystami (choć jest ich w Polsce niewielu, to można na nich trafić, a w naszym regionie będzie to niestety coraz częstsze, gdyż Bractwo św. Piusa X otwarło swoją kaplicę we Wrocławiu) uderza fakt, że w swej argumentacji przeciwko współczesnemu Kościołowi sięgają po fakty, których nie powstydziliby się Świadkowie Jehowy. Co gorsza, dialog z lefebrystami w swej strukturze jest identyczny jak ten z ludźmi o mentalności sekciarskiej: brak ciągłości argumentów i logiki wywodu, bo za każdym razem (czyli dość szybko), gdy obnaża się miałkość i tendencyjność ich racji, ci sięgają po kolejny temat. Straszne.

Trzeba się zatem modlić, w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, o nawrócenie lefebrystów, szczególnie tych z naszej diecezji. To nasi bracia i nasze siostry (ciekawe, że przede wszystkim bracia..., sióstr jakby mniej było), więc są dla nas cenni niczym zagubiona owca dla Dobrego Pasterza i Jego namiestnika – Benedykta XVI.

 

« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5