Zabytkowe organy ze świdnickiej katedry domagają się kapitalnego remontu - na razie jednak muszą wystarczyć doraźne naprawy.
Agnieszka Janus i Maciej Bator 5 maja dali półgodzinny koncert w ramach projektu „Koncertów charytatywnych na rzecz organów katedry świdnickiej”. Spotkanie około pięćdziesięciu melomanów poprowadziła Zuzanna Bator. Ona też zdradziła słuchaczom, że Agnieszka Janus, wykonując „Toccatę” Georga Alexandrovicha Muschela, może być wizytówką Diecezjalnego Studium Organistowskiego w Świdnicy, bowiem organistka od czterech lat uczy się tam pod kierunkiem Macieja Batora.
Muzycy wykonali także utwory: Jana Sebastiana Bacha, Craiga Sellara Langa i Louisa Vierne'a.
Pomysł, żeby ratować organy, zrodził się, gdy małżeństwo muzyków poznało instrument bliżej dzięki temu, że proboszczem katedry został w czerwcu 2012 r. ks. Piotr Śliwka, z którym współpracowali w jego poprzedniej parafii.
Pierwszy koncert odbył się już w lipcu 2012 i jest on połączony z giełdą staroci, na którą przybywają tłumy zainteresowanych. Niewielka odległość między rynkiem, gdzie odbywa się handel (zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca), a katedrą ma zachęcić kupujących do spaceru i oddania się przyjemności słuchania muzyki organowej.
Pierwsze wymierne efekty tak pomyślanej akcji już są. Miech wyrównawczy pierwszego manuału jest naprawiony. – W warsztacie wszystkie skórzane elementy zostały usunięte, a drewniane części oczyszczono, by potem wszystko złączyć na nowo. To bardzo żmudna praca – zaznacza Zuzanna Bator. – Miech jest przykręcony do kanału powietrznego, ograniczony drewnianą ramą, którą dociskają od góry potężne sprężyny – mówi o szczegółach. Nie ukrywa radości z wyniku prac, bo dzięki nim ciśnienie powietrza piszczałek jest bardziej stabilne.
Co dalej? – Następnym krokiem naszego remontu jest diagnoza elektrycznego silnika i turbiny, które sprężają powietrze – zapowiada.
Organy do 2004 r. były napędzane przez przedwojenną turbinę pochodzącą z fabryki Pollrich & Co z Lipska. – To napęd składający się z cichobieżnego silnika elektrycznego z częściowo olejonymi łożyskami ślizgowymi, połączonego z odśrodkowym wentylatorem o radialnych łopatkach – Zuzanna Bator bez problemów operuje technicznymi terminami. – Jest to maszyna przystosowana do wytwarzania ciśnienia powietrza średnio 120 mm słupa wody i to było wystarczające w przeciwieństwie do tego urządzenia, które pracuje od 2004 r. – podkreśla.
Muzycy chcą więc sprawdzić, czy da się naprawić starą turbinę. Jeśli tak, wtedy koszt inwestycji będzie rzędu tysiąca złotych, gdyby jednak trzeba było kupić nową, wtedy wydatek byłby dużo poważniejszy, bo od pięciu do piętnastu tysięcy złotych. – Jest to jednak konieczne ze względu na wymogi instrumentu, bez odpowiedniej turbiny organy katedralne nigdy nie osiągną pełnego brzmienia – zaznacza.
Następny koncert na rzecz instrumentu, który służy katedrze i diecezji w najważniejszych momentach życia Kościoła – 2 czerwca o 13.30.