22 maja we wspomnienie św. Rity wierni dziękowali świętej za jej skuteczne wstawiennictwo u Boga.
Ks. Robert Begierski, proboszcz istniejącej od 2006 r. parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielawie, cieszy się, że klasztorna kaplica, która tymczasowo pełni funkcję kaplicy parafialnej, staje się powoli centralnym miejscem kultu św. Rity na Dolnym Śląsku.
Stąd bowiem nabożeństwo zostało zaszczepione w innych miejscach, m.in. w Nowej Rudzie Słupcu czy w Wilkanowie Wielkim. – Od lipca 2006 r., w każdy wtorek po wieczornej Mszy św. klękamy przed wizerunkiem świętej augustianki, by za jej przyczyną przedstawiać Bogu sprawy trudne, a nawet po ludzku beznadziejne – wyjaśnia. – O skuteczności wstawiennictwa tej świętej świadczą dwie gabloty na wota zamontowane przy obrazie, których stale przybywa – dodaje.
22 maja, w dniu liturgicznego wspomnienia św. Rity, poświęcono także róże, których płatki są rozdawane jako szczególny znak nabożeństwa i ufności wobec świętej, której popularność stale rośnie, choć w Polsce nie ma ani jednej parafii pod jej wezwaniem.
Jednak ołtarze jej poświęcone są coraz częstsze. W diecezji oprócz wspomnianych parafii, kult świętej istnieje w parafii pw. Królowej Pokoju w Polanicy-Zdroju, gdzie znajduje się figura i relikwie świętej.
Trudno się dziwić, bo zarówno dzieje życia, jak i skuteczne wstawiennictwo świętej imponują także współczesnym. Czemu tak jest?
Święta Rita, zanim została mniszką, jako świecka, prosta kobieta, pojęła czym jest chrześcijańska dojrzałość w ekstremalnym doświadczeniu. Wystarczyło być wierną Ewangelii, a świętość przemieniała codzienność, nawet gdy panoszyły się w nim okrucieństwo, śmierć, samotność, niezrozumienie, oziębłość.
Na radykalne zło umiała odpowiedzieć radykalną miłością. Nie dziwi zatem, że jest wzywana w sprawach trudnych i po ludzku beznadziejnych: nieuleczalnych chorób, nadużyć seksualnych, bezpłodności, trudnego rodzicielstwa, konfliktowych małżeństw, samotności wdów i zakonnic, odrzuconych kobiet.
– Rita w swoim życiu zakosztowała każdego stanu: dziewczęcej niewinności, małżeństwa, macierzyństwa, następnie wdowieństwa i w końcu życia zakonnego. W każdym z nich napotykała różnego rodzaju przeciwności, ale zgadzała się z wolą Bożą. Jakże nie mieć do takiej osoby zaufania? – pyta retorycznie ks. Robert Begierski. – Po tylu doświadczeniach, czyż nie będzie w stanie wysłuchać i wspomóc? A poza tym, do takiej kobiety jakoś łatwiej jest się przytulić – puentuje.
Życiorys św. Rity
Jest wiele wersji dziejów tej kobiety, żyjącej na przełomie XIV i XV w. – różnią się od siebie interpretacją faktów i ich szczegółami.
Urodziła się w Rocca Pocena (Włochy). Jako jedyne i ukochane dziecko rodziców, odznaczających sie cnotą miłosierdzia. Tak Bóg kierował losami Rity, że jest wzorem dla rozmaitych stanów. Jest wzorem dla panien, bo od dziecka kochała modlitwę, praktykowała umartwienia, odmawiała sobie wszystkiego, nawet pożywienia, by móc wspierać obficiej ubogich.
Marzyła o wstąpieniu do klasztoru. Ulegając jednak woli rodziców wyszła za mąż, aby być znów wzorem i przykładem dla mężatek i matek. Mąż Rity miał gwałtowny charakter i był postrachem dla całej okolicy. Rita swoją łagodnością i dobrocią odmieniła serce męża. Został on zamordowany w takiej chwili, kiedy pojednał się już z Bogiem.
Dwaj synowie chcieli pomścić śmierć ojca, jednak dzięki modłom pobożnej matki przebaczyli zabójcy. Gdy wkrótce obaj zmarli, Rita postanowiła wstąpić do zakonu.
Dwukrotnie odmówiono jej przyjęcia. Pewnej nocy okazali jej się trzej święci, do których miała szczególniejsze nabożeństwo: św. Jan Chrzciciel, św. Augusty, św Mikołaj z Tolentino. Wprowadzili ją do klasztoru, ciężka żelazna brama rozwarła się i siostry augustanki tym razem zgodziły się ją przyjąć do swojego zgromadzenia.
Gdy została zakonnicą, oddawała się umartwianiu i pokucie, zatapiała w rozważaniu Męki Pańskiej. Pewnego dnia modliła się gorąco, by ją Pan Jezus przypuścił do udziału w swej Męce. Z korony cierniowej odłączył się jeden kolec i utkwił w jej czole. Wywiązała się jątrząca rana. Dla większego jej upokorzenia Bóg dopuścił, że rana wydawała przykrą woń.
Przez kolejne 15 lat, które Rita spędziła w odosobnieniu, ze względu na przykrą woń. Rana zagoiła się tylko raz, kiedy Rita postanowiła wybrać się do Rzymu, by uczestniczyć w odpuście jubileuszowym. Po powrocie rana na nowo się otworzyła.
Bóg potwierdził świętość Rity tak za życia, jak i po śmierci. Pewnego razu znajoma zapytała ją, czy może się jej czymś przysłużyć. Rita odpowiedziała: – Idź do mego ogrodu w Rocca Pocena i tam zerwij dla mnie różę. Było to w styczniu, a zima była wyjątkowo ostra. Na zamarzniętym krzaku faktycznie rosła pięknie rozkwitnięta róża. Rita z radością wzięła ten kwiat jako symbol miłości od swego Niebieskiego Oblubieńca.
Umarła w opinii świętości 22 maja 1447 roku. Liczne cuda działy się po jej śmierci. Ciało pozostało giętkie. Gdy za jej przyczyną ma się stać nowy cud, jej ciało wydaje miłą woń.
Papież Urban VIII ogłosił ją błogosławioną w 1627 roku. Wtedy Rita otworzyła oczy, które miała dotąd zamknięte i takie już pozostały.
Kanonizował ją papież Leon XIII 24 maja 1900 roku. Jej święto obchodzi się 22 maja.