Kilkanaście tysięcy kibiców, wśród nich mnóstwo rodziców z dziećmi. Piękny stadion żyje naprawdę.
Relacja z meczu Śląska Wrocław z Lechem Poznań: "Początek spotkania był bardzo wyrównany, a Śląsk mógł objąć prowadzenie już w 2. minucie pojedynku. Po pięknej zespołowej akcji w dogodnej sytuacji znalazł się Łukasz Gikiewicz, ale nie zdołał opanować piłki, wobec czego Krzysztof Kotorowski nie miał problemów z interwencją. Szansę na zdobycie bramki miał także Waldemar Sobota, który stanął oko w oko z golkiperem Lecha, jednak i on nie potrafił odtworzyć wyniku czwartkowego spotkania.
W odpowiedzi lechici groźnie uderzali z dystansu, ale albo ich strzały okazywały się niecelne, jak próba Gergo Lovrencsicsa, albo świetnie między słupkami bramki WKS-u spisywał się Rafał Gikiewicz. Podopieczni Mariusza Rumaka z biegiem czasu nieco cofnęli się i próbowali atakować z kontry. W 40. minucie po stracie piłki w środku pola goście wyprowadzili szybki atak, który skutecznie wykończył Rafał Murawski. Do przerwy poznaniacy wygrywali we Wrocławiu 1:0.
Mecz mógł się podobać i po przerwie, choć toczony był w bardzo trudnych warunkach. Padający deszcz wprowadzał dużo przypadkowości w poczynania piłkarzy, utrudniał też bramkarzom skuteczne interwencje. Po zmianie stron o wiele więcej pracy miał Krzysztof Kotorowski, bowiem wrocławianie ruszyli do ataku.
Wyrównujący gol padł w 83. minucie, kiedy Eric Mouloungui wykorzystał świetne zagranie Sebastiana Mili i w sytuacji sam na sam płaskim strzałem pokonał golkipera Kolejorza. Po stracie gola przyjezdni ruszyli do przodu i nawet zdołali umieścić piłkę w siatce, ale Vojo Ubiparip, który to uczynił, znajdował się na pozycji spalonej, wobec czego sędzia gola nie mógł uznać. Już w doliczonym czasie gry raz jeszcze dryblingu w polu karnym próbował Mouloungui, ale obrońcy nie pozwolili strzelić mu drugiego gola.
Ostatecznie Śląsk zremisował z Lechem Poznań 1:1 i cały czas pozostaje w grze o brązowy medal ekstraklasy. Jeden punkt wywalczył także Piast Gliwice, zatem wrocławianie wciąż zajmują trzecie miejsce z jednym oczkiem przewagi nad beniaminkiem z Gliwic. Kwestia trzeciego miejsca rozstrzygnie się zatem w najbliższą niedzielę, kiedy odbędą się spotkania ostatniej w tym sezonie ligowej kolejki".
Tyle sprawozdanie. Jednak żeby naprawdę poczuć klimat wydarzenia, trzeba być wśród kibiców. Z takiego założenia wychodzi ks. Wojciech Iwanicki, wikariusz parafialny w parafii pw. Maryi Matki Kościoła w Dzierżoniowie. Dlatego po raz czwarty zebrał grupę 13 ministrantów i zasiadł na trybunie Stadionu Miejskiego we Wrocławiu. – Cieszy bardzo, że nie trzeba się już bać atmosfery na meczu – zauważa. – Dla chłopaków jest to mocne przeżycie, radość i jeszcze jeden sposób na integrację – dodaje.
Pomysłowi błogosławi proboszcz, ks. Jarosław Leśniak. Cieszą się także rodzice; niektórzy z nich także wzięli udział w wyprawie. Więcej o pomyśle i jego skutkach w papierowym wydaniu GN.