Siostry marianki prowadzące Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Piszkowicach wiedzą, komu dziękować za 35 tysięcy złotych zasilających konto placówki.
To bardzo miły prezent dla naszych dzieci – zapewniała 31 maja s. Łucja, dyrektorka Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego w Piszkowicach. Przebywa w nim prawie pięćdziesiąt dzieci upośledzonych w stopniu głębokim. Tutaj znalazły swój dom, bo ich rodzinne domy nie były w stanie zapewnić im fachowej opieki. Potrzebują bowiem rehabilitacji, całodobowej troski, specjalnej diety czy stałej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej. W placówce zatrudnionych jest prawie czterdzieści osób personelu medycznego i opiekuńczego. Przy zakładzie powstała także szkoła, w której zatrudnienie znajduje kolejne dwadzieścia osób.
Jak informuje radiowa Trójka, 31 maja przeprowadzono licytację dwumetrowego orła z białej czekolady, przygotowanego z okazji akcji społecznej "Orzeł może". Twórcą rzeźby jest Janusz Profus, mistrz cukierniczy Wedla, który mówił, że chociaż ma on za sobą wiele ogromnych łakoci, czekoladowa podobizna ptaka była sporym wyzwaniem. Orzeł jest biały, bo wyobraża bielika, stąd biała czekolada na wykonanie ptaka i gorzka jako skała, czyli podstawa dla orła. Rozpiętość skrzydeł rzeźby to 2 m 20 cm, dlatego skrzydła miały odpowiedni stelaż.
Cena wywoławcza orła wynosiła 500 zł. Już pierwsza propozycja znacznie ją przebiła. Pan Marek zaproponował 5 tys. zł, jednak szybko pokonali go kolejni słuchacze, a propozycje wyraźnie przebijały poprzednie: 10 tys. zł, 13 tys. zł, 17 tys. zł, 25 tys. zł... Pani Iwona, która w finale walczyła z Panem Markiem, zaproponowała ostatecznie 35 tys. zł. I tym sposobem wygrała licytację.
Co teraz stanie się z orłem? – Nie wiem jeszcze, ale się nie zmarnuje, dużo dzieci będzie miało z niego przyjemność – zapowiedziała słuchaczka na antenie Trójki.
Natomiast wiadomo już, na co zostaną przeznaczone pieniądze z licytacji. – Sprzęt rehabilitacyjny, specjalistyczne odżywki, leki, opał i żywność – to najpilniejsze potrzeby naszych dzieci, które musimy zaspokoić – zapowiada s. Łucja. – Ostatnio z naszymi finansami było dosyć krucho, dlatego polecałyśmy naszą sytuację Bogu za przyczyną św. Józefa. I jak zwykle nie zawiodłyśmy się – dodaje.
Źródła finansowania zakładu: opieka medyczna jest refundowana w ramach umowy z NFZ w kwocie 72 zł za jedno dziecko na dobę. Wystarcza to z trudem na podstawowe potrzeby medyczne. Utrzymanie dzieci pokrywa w zasadzie Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej z pieniędzy pochodzących ze zbiórek publicznych, darowizn, 1%, ciągłego proszenia o pomoc.
O przeznaczenie środków z licytacji na wsparcie piszkowskiej placówki postarała się Henryka Szczepanowska z Komitetu Przyjaciół Piszkowic. Wspierały ją inne osoby zaangażowane w pomoc zakładowi.
– Jestem też bardzo zbudowana postawą redaktora radiowej Trójki – dodaje s. Łucja. – Marcin Gutowski, dziennikarz, okazał się bardzo sympatycznym i wrażliwym duchowo człowiekiem. Wiadomo, że dzisiaj media zazwyczaj są nieprzyjazne Kościołowi, dlatego gdy miał przyjechać dziennikarz z radia, obawiałam się, jak to wszystko wypadnie. Jednak gdy młody człowiek zaraz na początku zapytał o kaplicę, do której mógłby wstąpić na chwilę adoracji, wiedziałam, że mogę być spokojna o materiał, który przygotuje. Zresztą na stronie Trójki można się z nim zapoznać. To opowieść o tym, jaki jest sens i cel naszej służby – mówi siostra.