Tylko raz w roku, w świątyni można było błagać Boga o odpuszczenie grzechów. Czynił to najwyższy kapłan spełniając równocześnie przepisane prawem obrzędy. Jezus się tym nie przejmuje.
Komentarz egzystencjalny (51s):
SOS - słowo o Słowie. 11 NIEDZIELA ZWYKŁA
Kamil Gąszowski
Komentarz historyczno-kulturowy:
Jezus nie miał nic przeciwko perfumowaniu – wynika z relacji sceny jaka rozegrała się w domu Szymona faryzeusza ks. ROman Tomaszczuk /GN Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem.
Do dobrego tonu należało zaproszenie wędrownego rabbiego do swojego domu. Przy stole nie używano krzeseł, ale sof do leżenia. Posiłek i rozmowę prowadzono w pozycji półleżącej.
A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku,
Kobieta była prostytuką. Zamożny faryzeusz miał zapewne odźwiernego, który decydowało tym, kogo wpuścić do domu. Jednak przy szczególnych okazjach otwierano domy dla ubogich. W ten sposób kobieta mogła dostać się do środka. Niezaproszeni na ucztę oczywiście nie mieli prawa spoczywać na sofach, ale stojąc pod ścianą mogli przysłuchiwać się rozmowom.
i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
Perfumowanie nie było uważane za coś złego, co innego, gdy dokonywała tego prostytutka. Taki gest mógł obrażać uczucia religijne pobożnych Żydów. Namaszczano raczej głowę, ale jeśli Jezus spoczywał na sofie, wówczas łatwiej było dotknąć jego nóg.
Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: "Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą".
Dorosłe religijne kobiety były zazwyczaj mężatkami, wówczas zawsze miały nakryte głowy. Kobieta która publicznie pokazywała włosy uważana była za rozwiązłą. Skoro faryzeusz myśli o Jezusie jako o proroku oznacza to wielki szacunek jakim darzył Mistrza z Nazaretu. Tym większe musi być jego rozczarowanie postawą Jezusa.
Na to Jezus rzekł do niego: "Szymonie, mam ci coś powiedzieć". On rzekł: "Powiedz, Nauczycielu!". "Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?
Długi miały być darowane co siedem lat. Jednak Żydzi znaleźli sposób obejścia tego przykazania. Za niewywiązanie się ze zobowiązań wtrącano do więzienia czyniąc człowieka przez pewien czas niewolnikiem. W ten sposób nie było konieczności umorzenia długu. Wierzyciel z opowieści Jezusa zachowuje się inaczej. okazuje miłosierdzie.
Szymon odpowiedział: "Sądzę, że ten, któremu więcej darował". On mu rzekł: "Słusznie osądziłeś". Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: "Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi.
Szymon, gospodarz uczty popełnił wielki nietakt wobec swego honorowego gościa. Pomimo podziwu dla nauki Jezusa zaniedbał wobec niego szczególne gesty życzliwości. Gest prostytutki staje się w ten sposób jeszcze bardziej wymowny. Wskazuje na jej wartość w oczach Boga i czystość serca.
Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje". Do niej zaś rzekł: "Twoje grzechy są odpuszczone". Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: "Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?" On zaś rzekł do kobiety: "Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!"
Tego było już za wiele. Tylko raz w roku, w świątyni można było błagać Boga o odpuszczenie grzechów. Czynił to najwyższy kapłan spełniając równocześnie przepisane prawem obrzędy. Jezus się tym nie przejmuje. Sprowadza za to na siebie krytykę ze strony pobożnych Izraelitów.