24 sierpnia schola liturgiczna dbająca o oprawę m.in Mszy trydenckich dała pierwszy w swej historii koncert - kilkudziesięciu słuchaczy nie kryło podziwu dla młodych muzyków.
ks. Roman Tomaszczuk: W nawiązaniu do waszej nazwy: jak się pracuje nad anielskimi głosami, tzn. czym różni się dyrygowanie zespołem kościelnym, liturgicznym od dyrygowania grupą, nazwijmy to świecką?
Marta Moneta: Od zespołów "świeckich" odróżnia nas przede wszystkim wspólna modlitwa - nie wyobrażamy sobie próby bez modlitewnego rozpoczęcia, a ponieważ mamy w zespole księdza, zawsze na koniec prosimy o błogosławieństwo. Oprócz tego mamy pełną świadomość, że nasze śpiewanie, zwłaszcza w obrębie liturgii, nie jest tylko "sztuką dla sztuki" czy występem koncertowym - zwracamy uwagę na teksty, które wykonujemy, i staramy się pomagać słuchającym w lepszym, głębszym przeżywaniu Mszy świętej.
Wasza schola ma jasno wytyczony cel: stać się scholą cantorum. Co to znaczy?
- W zasadzie już jesteśmy scholą cantorum, choć może jeszcze nie w pełnym tego słowa znaczeniu. Naszą funkcją jest dbanie o oprawę muzyczną liturgii, dlatego rozwijamy się wokalnie, pracując nad technicznymi aspektami śpiewu (emisja głosu, różne style wykonawcze), ale nie zapominamy o równie ważnej stronie duchowej muzyki kościelnej.
Nad jakimi utworami, z jakiej epoki lubisz pracować najbardziej?
- Moje ulubione utwory to tzw. muzyka dawna, wokalne kompozycje epoki renesansu i wczesnego baroku. Jest ona bardzo trudna wykonawczo, dlatego ze scholą dopiero zaczynamy ją poznawać, ale pierwsze kroki mamy już za sobą i będziemy rozwijać się w tym kierunku.
Wasz koncert z 24 sierpnia, czemu zdecydowaliście się na taki a nie inny program? Jest w nim jakiś klucz?
- Program był ułożony tak, by pokazać, że nasz repertuar jest zróżnicowany i nie ograniczamy się do jednego rodzaju muzyki. W pierwszej części (poza pierwszym), znalazły się utwory należące właśnie do muzyki dawnej, w drugiej wykonywaliśmy chorał gregoriański, w trzeciej antyfony i pieśni maryjne (z czego jeden utwór przeznaczony tylko na trzygłosowy chór żeński), a w ostatniej części koncertu śpiewaliśmy utwory kompozytorów współczesnych.
Chcielibyście stać się profesjonalistami?
W naszym składzie większość śpiewających nie ma tzw. przygotowania muzycznego i dlatego nie będziemy się określać mianem profesjonalistów. Jednak stale dążymy do tego, żeby brzmieć przynajmniej półprofesjonalnie, co w pewnym stopniu już nam się udaje, przynajmniej w niektórych utworach.
Jak śpiewa się podczas liturgii a jak te same utwory wykonuje się na koncercie?
Różnica była odczuwalna głównie w natężeniu utworów - w czasie liturgii są one wykonywane w ściśle określonych momentach, z przerwami, natomiast na koncercie następowały one bezpośrednio po sobie, w dużo większej liczbie, niż wykonuje się zwykle w czasie Mszy św. Stąd wynikała konieczność szybkiego "przestawienia się" na inny styl wykonawczy, choć pomimo tego staraliśmy się, aby niezależnie od okoliczności utrzymywać nastrój modlitwy, czasem bardziej radosnej, a czasem bardziej kontemplacyjnej, niemniej jednak taki sam, jak w trakcie liturgii.
I jeszcze problem pracy na odległość: mieszkasz w Warszawie, kierujesz scholą w Świdnicy - pomaga Skype, połączenie konferencyjne, czy jest na to inny sposób?
Jak do tej pory nie korzystaliśmy z udogodnień technologicznych, typu Skype itp. W trakcie roku akademickiego próby prowadzone są przez księdza, tak jak na początku istnienia scholi, chórzyści z przygotowaniem muzycznym pomagają w czynnościach technicznych. Mniej więcej raz na miesiąc, kiedy pojawiam się w domu, organizujemy wewnętrzne weekendowe warsztaty, gdzie po wiele godzin pracujemy nad tym, co było zrobione przez czas mojej nieobecności. W trakcie ferii zimowych urządzamy dłuższe, wyjazdowe warsztaty, a w ciągu wakacji pracujemy w pełnym wymiarze prób roboczych, jednocześnie starając się jak największym składem wyjechać na tygodniowy kurs śpiewu gregoriańskiego, organizowany co roku w Poznaniu.