Mimo skromnych możliwości finansowych, dzięki obrotnemu i zaradnemu proboszczowi dzieje się wiele.
Na samym końcu diecezji, albo na samym jej początku – w zależności od przyjętej perspektywy jest parafia pw. św. Anny w Boboszowie. Jest wyjątkowa nie tylko z racji swego położenia, ale i faktu, że obecny jej proboszcz ks. Marek Mundziakiewicz, jest po raz drugi pasterzem tej niewielkiej wspólnoty. Pracował już bowiem w Boboszowie lata temu, gdy rozpoczynał swoją proboszczowską służbę. – Wielu nie chciało wierzyć, że znowu do nas wraca – mówi Paweł Ponulak, parafianin zaangażowany w remont świątyni. – Trudno o większe szczęście. Pamiętaliśmy go jako jednego z najlepszych księży w naszej historii. A było ich wielu, bo tutaj w Kotlinie młodzi proboszczowie zmieniają się często. Ks. Marek wyróżniał się zdecydowanie tym, że potrafił walczyć o nasze kościoły. Po nim nie było tak dobrze. Gdy wrócił, znowu rozpoczęliśmy remonty – zapewnia i wskazuje na zdemontowany ołtarz oddany do renowacji, na nowe odwodnienie, tynki wapienno-trasowe wewnątrz czy oczyszczone i wyspoinowane kamienie fundamentów.
Parafia w Boboszowie swój początek ma w XVII w., kiedyś była kwitnąca, jak wszystkie miejscowości Kotliny Kłodzkiej, dzisiaj skazana na wymarcie z powodu migracji młodych i niewielkiego ruchu turystycznego. W parafii oprócz kościoła pw. św. Anny (parafialnego) są jeszcze dwa inne, w Jodłowie (pw. św. Jana Chrzciciela) oraz w Pisarach (pw. św. Wacława) według danych statystycznych obszar parafii zamieszkuje niespełna czterysta osób.