Ks. Krzysztof Pełech i trzech jego towarzyszy zostali uroczyście powitani w progach świątyni chlebem i solą. O czym usłyszeli parafianie od swego proboszcza podczas Eucharystii zamykającej pielgrzymkę?
12 września rozpoczęli swoją podróż do Santiago de Compostela od Mszy św. w kościele pw. Ducha Świętego w Bielawie, gdzie proboszczem jest ks. Krzysztof Pełech. Jarosław Dąbrowski, Józef Chlipała i Wiesław Baran oraz ks. Krzysztof Pełech 15 października wrócili do domów. Po pielgrzymów, na lotnisko w Berlinie, wyjechały żony trzech panów. – To była pierwsza niespodzianka – mówili już w Bielawie. – Druga to serdeczne powitanie i grupa wiernych, którzy przyszli na Mszę św. dziękczynną za nasz powrót do domów i przeżyty czas nawrócenia i pokuty – dodawali.
Mszy św. przewodniczył kapłan-pielgrzym, pomysłodawca i organizator wyprawy. W słowie skierowanym do wiernych podczas Eucharystii próbował oddać pierwsze myśli i wrażenia związane z powrotem do codzienności. Mówił:
Na zakończenie Mszy św. proboszcz opowiedział także niezwykłą historię z niezaplanowaną przez pielgrzymów, ale zamierzoną przez Boga wyprawą do Fatimy (czytelnicy papierowego wydania GN mogą się z nią zapoznać w najnowszym numerze pisma).
Na zakończenie, zanim zrobiono pamiątkowe zdjęcie (patrz galeria), Jarosław Dąbrowski podziękował ks. Krzysztofowi Pełechowi za pomysł i wielkoduszne zaproszenie świeckich, by dołączyli do niego w drodze do Santiago, a potem jeszcze dalej, na "Koniec świata" i do Murxii.
W sumie pielgrzymka trwała 34 dni, podczas których mężczyźni pokonali pieszo 900 km średniowiecznym szlakiem Camino de Santiago w Hiszpanii, gdzie znajduje się grób św. Jakuba Apostoła.