Zarówno w schronisku, jak i w poprawczaku wigilia to smutny dzień.
Wigilia w Zakładzie Poprawczym i Schronisku dla Nieletnich w Świdnicy – przejmujące doświadczenie. Od lat scenariusz jest taki sam: zakładowe kucharki przygotowują posiłek wigilijny: są uszka, kapusta, barszcz, ryba. O 17.00 dyrektor zakładu i jego kapelan rozpoczynają kolację. Obecni są wszyscy wychowankowie, którzy nie mogli z różnych przyczyn otrzymać przepustki na wyjazd świąteczny do domu. Razem z nimi wychowawcy, ci posiłek wigilijny zjedli w porze obiadu, zanim przyszli zmienić swoich kolegów... z chłopakami za kratami zostaną już do rana Bożego Narodzenia.
Modlitwę prowadzi kapelan, życzenia składa dyrektor. Jego słowa sprowadzają się do prostego: – Obyśmy się tu nie spotkali w tych okolicznościach za rok – mówi najzupełniej szczerze. Gdy niskie głosy buczą "Wśród nocnej ciszy", dyrektor rozdaje ołatek. Nie wszyscy go przyjmują, są tacy, którym trudno pogodzić się ze świętami poza domem, świętami za kratami.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się