– Nasz, ząbkowicki orszak był jednym ze 187 orszaków w całej Polsce – mówi Tomasz Pikul. – Pogoda dopisała, a frekwencja ząbkowiczan jak zawsze nie zawiodła! – podkreśla.
6 stycznia w Ząbkowicach Śląskich Orszak Trzech Króli wyruszył spod Krzywej Wieży chwilę po 13.00. – Na czele podążały piękne czarne rumaki, a za nimi Trzej Królowie z darami dla dzieciątka Jezus – relacjonuje Tomasz Pikul, uczestnik orszaku dokumentujący wydarzenie. – Tuż za nimi szła służba i poddani królewscy, a za nimi cały naród w liczbie 4,5 tys. osób. Każdy z władców miał swój hymn. Mieszkańcy Afryki wykrzykiwali "Bóg się rodzi, moc truchleje", ludy z Europy "Witaj, Dzieciąteczko w żłobie, wyznajemy Boga w Tobie", a z Azji "Powitajmy Maleńkiego i Maryję matkę Jego".
W Ząbkowicach po drodze do Jezusa Królowie napotkali najpierw aniołów, którzy przestrzegli ich o trudzie i męce tej wyprawy. Pocieszyli ich jednocześnie aby się nie lękali i kroczyli śmiało naprzód, bo narodzony Pan czuwa nad nimi. Następnie szatan ze swoimi poddanymi zaczął im dokuczać oraz obiecywał dostatek i wygody za oddanie mu pokłonu. Mędrcy nie padli na kolana, lecz ruszyli dalej nie bacząc na trud podróży. Następnie dotarli do króla Heroda, który na wieść o nowym władcy, który się narodził, kazał wszystkie nowo narodzone dzieci wymordować, gdyż obawiał się o swój tron i berło władzy.
Gdy Trzej Królowie docierali do celu, to aniołowie i szatan ze swoimi poddanymi stoczyli walkę. – Była to walka zacięta i dotkliwa, ale zwyciężyli aniołowie, gdyż nie mogli oni pozwolić aby zło panowało na świecie – mówi Tomasz Pikul.
Gdy wysłannicy trzech kontynentów dotarli do Dzieciątka, to oddali Mu pokłon i obdarowali Go złotem, kadzidłem i mirrą. Na zakończenie orszaku wystąpił zespół "Sami Swoi".