- Panie Boże Wszechmogący, daj nam siły i moc wytrwania w walce i Polskę, której poświęcamy nasze życie - modlił się ks. Mirosław Rakoczy.
Po raz pierwszy Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" był tak uroczyście obchodzony przez alumnów WSD w Świdnicy i świeckich studentów teologii.
1 marca z inicjatywy ks. Mirosława Rakoczego, seminaryjnego prefekta, ale staraniem alumnów pod kierunkiem Marcina Banaczyka, w murach seminarium wybrzmiały m.in. słowa: „Dziś naszym udziałem jest walka i znój/ Przyszłości los czeka nieznany./ Za Polskę kochaną prowadzi nas w bój/ Łupaszka nasz wódz ukochany” z repertuaru De Press w wykonaniu kleryckiego zespołu „The Clouds”.
- Już podczas pracy w parafii zależało mi na patriotycznej formacji młodych, potem w czasie studiów w Lublinie widziałem jak studenci potrafią angażować się w odkrywanie prawdy przemilczanej przez media głównego nurtu i jak dzięki temu umacnia się w nich tożsamość Polaka, więc w seminarium także podejmujemy temat miłości do ojczyzny - wyjaśnia i zdradza, że Dzień Żołnierzy Wyklętych jest dla niego ważny także z powodów osobistych, gdyż brat jego dziadka został zamordowany przez NKWD z powodu udziału w partyzantce antysowieckiej na Wileńszczyźnie po 1945 r.
Dodatkowym impulsem był pogrzeb ks. Krzysztofa Bojki, harcmistrza, wielkiego patrioty i formatora młodzieży zmarłego 10 listopada 2013 r. - Poza tym jestem przekonany, że tak jak ruch patriotyczny dwudziestolecia budował swój etos na micie powstańców styczniowych, tak dla nas podobną rolę powinien pełnić mit Żołnierzy Wyklętych - dodaje.
Okolicznościowe spotkanie w auli zaczęło się od odśpiewania Hymnu narodowego i minuty ciszy ku czci zamordowanych Żołnierzy Wyklętych, potem był czas na partyzanckie piosenki, fakty i daty, biogramy najważniejszych dowódców, kadry z filmów o „Ince” i rotmistrzu Pileckim, archiwalne zdjęcia.
Prezentację podsumowała modlitwa odczytana przez ks. Rakoczego: - Niech z krwi niewinnie przelanej braci naszych, pomordowanych w ubeckich lochach, niech z łez naszych matek i sióstr, wyrzuconych z odwiecznych swych siedzib, niech z mogił żołnierzy naszych, poległych na polach całego świata - powstanie Wielka Polska.
- Dzisiaj z Ukrainą jest jak z nami po II Wojnie światowej - podsumowywał spotkanie ks. Tadeusz Chlipała, rektor seminarium, nawiązując do rosyjskiej agresji. - Jesteśmy winni pamięć i wdzięczność zarówno bohaterskim patriotom jak i ich rodzinom i wnukom. Uczą nas bowiem wierności Bogu, Ojczyźnie i honorowi i jest powodem do wstydu, że wciąż nie mają należnego miejsca w wolnej Polsce. My jednak chcemy pamiętać, to nasz obowiązek, żeby nie tryumfowali ci, którzy prawdę o ich sprzeciwie wobec komunistycznego okupanta, wciąż chcą zatrzeć lub jej umniejszyć - mówił. - Zresztą dzisiaj walczymy o to samo co oni wtedy: o wolność wiary, niezawisłość Polski i dumę z pochodzenia.
"Żołnierzami Wyklętymi" nazywa się żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego walczących od lata 1944 roku do połowy lat pięćdziesiątych z sowiecką okupacją (ostatni ukrywający się partyzant, Józef Franczak "Lalek" zginął w walce z obławą bezpieki w październiku 1963 r.)
Ponieważ komuniści chcieli zatrzeć ich pozytywną historię, więc przez lata przedstawiali ich jako bandytów, zwyrodnialców, pijaków, współpracowników Hitlera. Przez kilkadziesiąt lat powstała na ich temat ogromna ściana z kłamstw i przemilczenia.
Od początku lat dziewięćdziesiątych narasta społeczny ruch przywracania dobrej pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Poprzez wystawę "Żołnierze Wyklęci", przez album o tym samym tytule, działania Fundacji "Pamiętamy", Instytutu Pamięci Narodowej, grup rekonstrukcji historycznej, i coraz większej ilości osób i różnych środowisk, udaje się kruszyć mur czerwonego kłamstwa i przywracać godność ostatnim żołnierzom Wolnej Polski.