Znajomość historii miasta czy regionu pomaga w podjęciu pałeczki w sztafecie pokoleń.
To było w wieku XVI. Gorliwa, kochająca żona burmistrza, Adama Bobera chciała swemu mężowi sprawić radość, przyrządzając raki. Niestety wybuchł pożar w kuchni i… już po kilku godzinach strawił trzy czwarte noworudzkiego rynku.
Pożar jednak mógł zniszczyć cale miasto (większość domów była drewniana, drewniane były też dachy), dlatego skala zniszczenia i tak sugerowała, że Pan Bóg zainterweniował. Mieszczanie złożyli zatem uroczyste ślubowanie, że w trzecią niedzielę po Zielonych Świątkach odprawią uroczystą procesję do Madonny Bardzkiej.
Formalna umowa między parafią a władzami miasta stanowiła, że proboszcz ma pielgrzymce przewodzić, a kasa miejska miała pokryć koszty sprowadzenia do pomocy duchownemu dwóch franciszkanów z Kłodzka, którzy służyliby w konfesjonale, – Ponieważ ważne było, żeby podczas pielgrzymki szeroko świadczono posługę sakramentalną – mówi ks. Jerzy Kos, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja w Nowej Rudzie, duchowny, który wskrzesił po latach przerwy ślubowaną pielgrzymkę z Nowej Rudy do Barda. – Kolejne kataklizmy: powodzie, pożary i zaraza kazały jeszcze gorliwiej prosić Boga o opiekę, więc ruch pielgrzymkowy w wieku XVIII był bardzo prężny, zresztą nie tylko do Barda, ale i do pobliskich Wambierzyc – dodaje.
Co ważne, ruch pielgrzymkowy nie ustał także w okresie rządów faszystowskich, a nawet podczas wojny. – Z kronik ks. Georga Wache dowiadujemy się, że w 1939 r. choć zakazano procesji Bożego Ciała, ponad 400 osób poszło do Barda. Dwa lata później 22 czerwca na dworcu w Bardzie pielgrzymi dowiadują się o wypowiedzeniu wojny Rosji – wylicza.
Ciekawy jest też wpis z 1944: „Przejęci treścią objawień z Fatimy i aby skończyć straszną biedę wojny, staramy się odpowiedzieć na życzenie Matki Bożej. Wiele osób, a również całe rodziny, pisemnie zobowiązują się do czynienia pokuty, codziennego domawiania różańca, uczestniczenia we Mszy niedzielnej i jeżeli to możliwe do Komunii, po zakończeniu wojny i zawarciu pokoju udziału w dziękczynnej pielgrzymce do Wambierzyc”.
Po wojnie komuniści, podobnie jak naziści, prześladowali katolików. Pielgrzymki ustały jednak przede wszystkim z powodu wysiedlenia Niemców i przesiedlenia na Dolny Śląsk Polaków. Ci z kolei z jednej strony nie wiedzieli o ślubowaniach, a z drugiej nie czuli się spadkobiercami znienawidzonych Niemców. Trzeba było czasu, by nowe pokolenia uwolniły się od ciężaru przeszłości, bestialstwa i nienawiści. – Po 69 latach, 8 czerwca 2013 r., odbyła się znowu pielgrzymka do Barda. Była ona 284., więc w tym roku 21 czerwca pielgrzymowaliśmy, my noworudzianie, po raz 285. – wylicza ks. Kos, który wpisał wyprawę w Noce Kościołów. – Pozostaliśmy też wierni tradycji: zaprosiliśmy dwóch księży do pomocy: ks. Wojciecha Iwanickiego i ks. Jerzego Babiaka – cieszy się.