Jeszcze tylko dwa dni zabawią w Polsce młodzi Palestyńczycy, którzy przyjechali do kraju św. Jana Pawła II na zaproszenie Kościoła i Gminy Świdnica.
Rafiq i Ewa Rishmawi od dwóch lat są honorowymi konsulami Rzeczypospolitej Polskiej w Betlejem. To było minionej jesieni. Podczas któregoś z kolej spotkania z pielgrzymami, przyszła im myśl, że warto zorganizować polsko-palestyńską wymianę młodzieży. Kiedy podzielili się tym pomysłem z ks. Jarosławem Lipniakiem, proboszczem z Witoszowa Dolnego, ale też stałym gościem w Ziemi Świętej i orędownikiem sprawy tamtejszych chrześcijan, okazało się, że to była iskra, na którą on sam czekał. Od dwóch lat.
Pielgrzymując tak często do Ziemi Świętej, proboszcz z Witoszowa Dolnego, nauczył się tego świata. Czuje go nie tylko przez pryzmat hoteli, szlaków i bazylik, ale o wiele głębiej. Zna bowiem zwykłych mieszkańców, bywa w ich domach, towarzyszy im w rodzinnych świętach, organizuje pomoc. Nie dziwi zatem, że najpierw zaczął wysyłać do Ziemi Świętej alumnów świdnickiego seminarium, a teraz zorganizował przyjazd młodych palestyńskich chrześcijan. – Sześcioro z nich to wychowankowie elżbietańskich domów w Betlejem i Jerozolimie a czworo to uczniowie palestyńskich szkół z okolic Betlejem – wylicza Ewa Rishmawi. – Wszyscy oni są chrześcijanami ale różnych wyznań: katolickiego (obrządku łacińskiego, greckiego i melchickiego) ale także prawosławnego – dodaje ks. Jarosław Lipniak.
Młodzi wyjechali do Polski (po arabsku "Polska" to "Bolenda") w nagrodę za ewangeliczną postawę i wyniki w nauce. – Dla większości z nich to wyprawa życia, ponieważ są to ludzie żyjący w getcie, jakie stworzyli Żydzi – mówi ks. Lipniak. – Po raz pierwszy więc wyjechali za granicę, pierwszy raz w życiu jechali metrem, tramwajem czy płynęli statkiem. Pierwszy raz lecieli samolotem – mówi.
Szczególnym wydarzeniem była wizyta Palestyńczyków w Auschwitz. – Byłem z nich dumny, bo z jednej strony przekonali się, że potworność wojny dotyka także tych, którzy dzisiaj gotują im samym życie w biedzie i w stałym zagrożeniu życia i wolności – mówi ks. Lipniak. – A z drugiej, trzy dziewczęta, które mieszkają w domu dziecka na Górze Oliwnej i dlatego chodzą do szkoły w Jerozolimie, ze zdumieniem odkryły, że ofiarami nazistów byli nie tylko Żydzi, ale i obywatele innych nacji – mówi proboszcz.
Jeszcze jedna sytuacja dawała wiele do myślenia. – Na terenie obozu były też grupy młodych Żydów, ich zachowanie było bardzo przykre. Nie umieli ani przez swój strój, ani przez sposób bycia uszanować tego miejsca. Natomiast nasi goście bardzo się wyciszyli i pozwolili, by ogrom bestialstwa ale i heroizmu ludzi poruszył ich do głębi – podkreśla.
22 lipca młodzi Palestyńscy chrześcijanie wracają do domów (na specjalnych warunkach zaoferowanych przez LOT). Zabierają ze sobą obraz Polski. Kraju egzotycznego, który przemówił do nich przede wszystkim swoją zielenią i tym, że latem pada tu deszcz. Pamiętają także o tym, że woda nie jest tu reglamentowana i płynie w kranach non stop, a nie tylko dwa razy w tygodniu. Wprawdzie nie polubili pierogów, ale za to znają zapach lasu i przekonali się na własne oczy jak wyglądają pod mikroskopem: skóra żaby, kornik czy krew (na zaproszenie Nadleśnictwa Świdnica, młodzi wzięli udział w lekcji ekologicznej w centrum edukacyjnym).
Dla chłopaków ważna była wyprawa na basen i kręgle (to dzięki życzliwości Daniela Sipa i Doroty Barańskiej właścicieli Hotelu Maria w Wałbrzychu). Poznali też Kotlinę Kłodzką i Świdnicę – to z kolei dzięki Gminie Świdnica, parafii w Witoszowie Dolnym, świdnickiemu seminarium i Dolnośląskiemu Instytutowi Dialogu i Tolerancji.Oczywiście znają Warszawę, Kraków, Jasną Górę, Wadowice czy Wrocław.
– To pierwszy krok – zapowiada ks. Lipniak. – Następne będziemy stawiać licząc na życzliwość zarówno ludzi jak i instytucji, bo nie mamy wątpliwości, że warto. Dla tych młodych, którzy nas odwiedzili, stało się bowiem jasne, że gdzieś daleko w świecie, żyją ludzie, których naprawdę obchodzi ich los. Los, który jest całkowicie różny w swej wymowie od jeszcze jednego newsa na żółtym pasku: „zamieszki w Strefie Gazy”, „strzelanina w Betlejem” czy „Kolejny kilometr muru”.
A co mówią sami goście:
Marian Handal, 14 lat: – Pierwszy raz w życiu leciałam samolotem. Moment startu i lądowania to wielkie emocje, no i świat z tak wysoka: inaczej wygląda niebo i chmury, inaczej ziemia. Nigdy wcześniej nie byłam za granicą, nie widziałem też nowoczesnych miast takich jak Warszawa czy Kraków, gdzie stare łączy się tak mocno z nowym. Wrażeń jest mnóstwo, więc będę miała co opowiadać swoim czterem braciom i rodzicom.
Eduardo Juha, 15 lat: – Nigdy wcześniej nie byłem w Europie, widziałem ją tylko w telewizji, no ale to nie to samo. Zanim tu przyjechałem, nie słyszałem nawet, że jest taki kraj jak Polska. Największe wrażenie wyrwała na mnie Jasna Góra. Piękne miejsce, w którym czuje się wieki modlitwy. No i Madonna, taka ciemna jak my, od razu zrobiło się swojsko. Prosiłem ją o to, żeby moja rodzina cieszyła się zdrowiem i pokojem.
Rita Abu Sleme, 18 lat: – Jest tu bardzo ładnie, wszyscy się nami zajmują, poświęcają swój czas i starają się, żeby ten wyjazd zapadł nam jak najmocniej w pamięci. Dla mnie najważniejsza była wizyta w Wadowicach – to było bardzo przejmujące: poznać korzenie św. Jana Pawła II. Co jeszcze? Jestem wychowanką Domu Dziecka sióstr elżbietanek w Jerozolimie i wiem, że często ludzie nam obiecywali, że nas zabiorą z wizytą do swojego kraju. Dopiero ks. Lipniak dotrzymał słowa.