Jest pięknie. Mogłoby być jeszcze piękniej, gdyby nie nasza nieświadomość, ignorancja, brak wiedzy – nie wiem jak to nazwać. Chodzi o to, co dzieje się w kościołach po nabożeństwach różańcowych.
W październiku nasze kościoły wypełniają się ludźmi modlącymi na różańcu. Piękne jest to, że obok starszych osób pojawia się tak wiele dzieci. Kilkanaście do kilkudziesięciu w każdym kościele, daje w skali całej diecezji kilka tysięcy młodych uczestników modlitwy różańcowej każdego dnia, przez cały październik. Nie wątpię, że owoce tej modlitwy są wielkie.
Bywając jednak w październiku w różnych kościołach dostrzegłem pewne niepokojące zjawisko. Nabożeństwa różańcowe odbywają się zazwyczaj tuż przed wieczorną Mszą św. stanowiąc z nią swoistą całość. Tymczasem tuż po różańcu dzieci gremialnie wstają i mniej lub bardziej dyskretnie wychodzą z kościoła. Bywa to czasem wręcz niezręczne, gdy kapłan, który właśnie ma rozpocząć Eucharystię musi chwilę zaczekać, aż umilkną wychodzący z kościoła. Piszę o tym, bo zaobserwowałem, że nie są to jednostkowe przypadki. W niektórych parafiach tak to po prostu funkcjonuje. I trudno znaleźć mi jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie tego stanu rzeczy. Kiedy zapytałem o to katechetę, który towarzyszył dzieciom, ten zaczął opowiadać, że wieczorem szybko się ściemnia, że dzieci mają jeszcze wiele lekcji do odrobienia i w ogóle należy się tylko cieszyć, że przychodzą na różaniec. Z tym ostatnim oczywiście się zgadzam. Reszta jednak mnie nie przekonała. Niewiele ponad dwadzieścia minut (bo tyle zazwyczaj trwa recytowana Msza św. w powszedni dzień) niewiele zmienia, kiedy rodzicom czy katechetom udało się przekonać dziecko by poszło do kościoła na różaniec.
Nie przychodzi mi do głowy inne wyjaśnienie tej sytuacji jak niska świadomość Eucharystyczna przeciętnego katolika.
Sensem przepięknej modlitwy różańcowej jest to, że Maryja wskazuje w niej na Jezusa, jako źródło zbawienia. Eucharystia, podczas której spożywamy Jego ciało jest jednym z najbliższych, o ile nie najbliższym spotkaniem z Jezusem jakie możemy mieć w życiu doczesnym. Jak nie mówić o tym dzieciom, szczególnie tym, które były już u Pierwszej Komunii, by nie zostały kilku minut w kościele i doświadczyły czegoś pięknego?
Rodzicu, babciu, dziadku, katecheto, po różańcu zostań z dzieckiem na Eucharystii. Naprawdę warto.