Jeszcze raz trzeba nam się zmierzyć z Bogiem, który jest Panem życia i śmierci.
Weszła śmierć – także w życie naszej diecezji. Niby to coś zwyczajnego: codziennie w wielu parafiach odprawiana jest Msza św. pogrzebowa, a jednak śmierć księdza zawsze jest śmiercią "krzykliwą". Taką, która zwraca na siebie uwagę i każe pytać Boga, co się stało... Jak mamy się w tym wszystkim teraz odnaleźć, bo umarł nie tylko ksiądz; umarł ksiądz młody, umarł Twój sługa, umarł ktoś, kto należał do kapłanów gorliwych, zaangażowanych i zdobywających dla królestwa niebieskiego szczególnie młodych i dzieci... – a przecież takich dzisiaj potrzeba najbardziej!
Tak! Wielu czuje się zakłopotanych wieścią z 26 października: ks. Łukasz Ziemski wypowiedział ostatnie w swoim życiu „Amen”, wchodząc w bramę śmierci.
Dzisiaj, trzy dni po pogrzebie, trzeba zacząć rozumieć, że Boża logika wykracza poza ziemskie kalkulacje. Dla Boga liczy się zbawienie, niebo, świętość na wieki, także dla ks. Łukasza. Jednego ze Wszystkich Świętych – daj, Boże.
I Bóg to robi za wszelką cenę – nawet śmierci – względem każdego z nas.