W niedzielę, 18 stycznia nad ranem, zmarł po ciężkiej chorobie ks. prałat Józef Molenda.
Ks. prałat Józef Molenda miał 81 lat. Był kapelanem honorowym Jego Świątobliwości, kanonikiem gremialnym Kapituły Katedralnej w Świdnicy, kanonikiem honorowym Kapituły Katedralnej w Legnicy, przez wiele lat dziekanem dekanatu Głuszyca.
Był również m.in. honorowym obywatelem Głuszycy i otrzymał tytuł „Zasłużony dla powiatu wałbrzyskiego”.
Eksporta z Mszą św. żałobną odbędzie się w środę 21 stycznia o 18.00 w kaplicy pw. św. Józefa w Głuszycy pod przewodnictwem bp. Adama Bałabucha.
Po Mszy św. trumna z ciałem zostanie przewieziona do kościoła pw. Chrystusa Króla w Głuszycy, gdzie trwać będzie całonocne czuwanie modlitewne.
Msza św. pogrzebowa rozpocznie się w czwartek, 22 stycznia o 12.00 w kościele pw. Chrystusa Króla w Głuszycy. Uroczystości przewodniczył będzie bp Ignacy Dec. Po Mszy św. Ostatnie Pożegnanie na cmentarzu parafialnym przy kościele pw. Narodzenia NMP w Grzmiącej
Ks. Józef Molenda święcenia kapłańskie przyjął w 1963 r. Większą część swojego kapłańskiego życia spędził w Głuszycy, w której pracował od 1966 r. do 2009 r., kiedy to przeszedł na kapłańską emeryturę. W Głuszycy spędził również ostatnie lata swojego życia, niestety coraz bardziej doświadczany chorobą.
Ostatnim publicznym wystąpieniem ks. Józefa Molendy był złoty jubileusz jego kapłaństwa, który zorganizowano mu 25 czerwca 2013. Mimo bardzo złego stanu zdrowia jubilat na wózku inwalidzkim pojawił się na uroczystości. Obok bp. Ignacego Deca i wielu kapłanów, z którymi ksiądz jubilat współpracował w ciągu minionych lat, pojawił się jego wychowanek - biskup pomocniczy diecezji legnickiej Marek Mendyk. Specjalny list przesłał również biskup diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Stefan Regmunt.
W trakcie jubileuszowej Eucharystii było widać łzy wzruszenia, zarówno na twarzy bp. Deca, jak i głuszyckich wiernych, wśród których ks. Molenda spędził 47 z 50 lat kapłaństwa. - To zawsze bardzo ściska za serce, kiedy pamiętamy kogoś, kto żył pełnią życia, a później widzimy, jak gaśnie w oczach, trawiony chorobą - tłumaczył wzruszenie bp Ignacy. - Nie mógł z nami stanąć przy ołtarzu, ale wiem, że wszystko słyszał i bardzo się cieszył z naszej obecności.