Poznałem ją zaraz na początku rekolekcji, jakie głosiłem niedawno w klasztorze bernardynek w Wieluniu.
Poznałem ją tylko dlatego, że jest tzw. siostrą zewnętrzną, więc miałem z nią codzienny kontakt. Pozostałe siostry zamknięte w klauzurze papieskiej nie kontaktują się ze światem zewnętrznym, jeśli nie muszą. Poznałem ją, Zosię z Wir czy raczej od 45 lat s. Beatę i od razu zachwyciła mnie swoją miłością do dawno już nieżyjącego ojca. Po wysłuchaniu tego, co chciała powiedzieć, wiedziałem bez cienia wątpliwości, że ta historia musi być opisana, żeby poznały ją tysiące (ss. IV i V).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.