Pod zdjęciem pojawia się od razu komentarz: "Może ktoś się zdecyduje porozwieszać więcej takich informacji zwrotnych dla pewnego środowiska? Chętnie pomogę" i kto lajkuje taką deklarację? Ceniony nauczyciel i samorządowiec.
Zaczęło się... albo raczej wciąż trwa: wtłaczanie stereotypu: ksiądz-pedofil. We Wrocławiu na bilbordzie przypominającym, że "Konkubinat to grzech" lewaccy aktywiści zakleili słowo "konkubinat" słowem "pedofilia".
I pewnie nie byłoby to niczym zaskakującym samym w sobie, gdyby nie fakt, że zdjęcie tego wyczynu zaczyna od rana krążyć po internecie, i o zgrozo, rozpowszechniają je także inteligenci... a przynajmniej jeden z nich, będący wśród moich społecznościowych znajomych.
Jest coś smutnego w tym, że szanowany pedagog i samorządowiec przykłada rękę do antyklerykalnej nagonki. Bo po pierwsze - umacnia krzywdzący stereotyp, a po drugie - strzela sobie samemu w stopę.
Bo przecież jako światły obywatel, inteligent właśnie, a nie tak po prostu prostacki antyklerykał, musi wiedzieć, że skoro popiera szkalowanie "czarnych", tym samym wskazuje także na siebie jako na potencjalnego pedofila i to z dwóch powodów: jest nauczycielem, i jest mężczyzną.
Dlaczego? Ponieważ z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w polskich więzieniach wyroki za pedofilię odsiaduje aż 900 osób (z 1468 osadzonych), które nie mają żadnego wyuczonego zawodu.
Wśród pozostałych prawie 70 było murarzami, 40 pracowało dorywczo, 30 wykonywało zawód ślusarza, 30 to rolnicy, a 25 mechanicy samochodowi. Jedynie "pojedyncze osoby" wykonywały zawody takie jak inżynier, lekarz, nauczyciel, pedagog, wychowawca czy duchowny kościoła katolickiego.
Nie jestem pedofilem! - proszę Pana, przynajmniej bardziej niż Pan i Pana koledzy po fachu.