Dla nas te historie brzmią jak bajki. Tymczasem są to prawdziwe problemy konkretnych ludzi.
Raz na dwa–trzy lata misjonarze pracujący na krańcach świata mogą przyjechać do kraju na urlop. To, co nam kojarzy się z wypoczynkiem, dla nich jest jednak ciężką pracą. – Przez ten miesiąc czy dwa trzeba się postarać, by mieć za co egzystować i działać przez kolejne dwa lata – mówi s. Tadeusza. – To też okazja, by spotkać się z ludźmi i uwrażliwić ich na problemy misji. Nasze zgromadzenie bardzo nam pomaga, ale bez dodatkowego wsparcia prowadzenie działalności w tak szerokim zakresie, w jakim to robimy, byłoby niemożliwe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.