Pracuje z ludźmi, którzy ją podziwiają i którym przywraca nadzieję. Sama niewiele się od nich różni.
Zaczął się weekend i zaczął się poród. Marta miała dopiero 21 lat, więc może dlatego uznano w szpitalu, że nie ma się kim przejmować. Odesłano kobietę do domu. Gdy wróciła w niedzielę, dla lekarzy wciąż czas odpoczynku był ważniejszy. – Spokojnie, główka jeszcze wysoko! – mówili. Kobieta jednak wiedziała, że to już czas. Urodziła. Córeczkę, której nie chcieli jej pokazać przez długie cztery dni. Może myśleli, że umrze?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.