22 maja cała wspólnota seminaryjna spotkała się w auli, gdzie rok pierwszy przedstawił swoją teatralną wersję książki "Mój Chrystus połamany" napisanej przez Ramona Cue Romano SI.
Po spektaklu, który został nagrodzony dużymi brawami dziękowali diakoni. Wtedy też zaprezentowali wszystkim swoje tableau. Po 20.00 wszyscy przeszli do kaplicy seminaryjnej, gdzie po liturgii Słowa diakoni złożyli wyznanie wiary oraz deklarację o dobrowolności przyjęcia święceń i zgodę na życie w celibacie.
Homilię wygłosił o. Mirosław Rakoczy. Przypomniał diakonom najpierw ich pierwsze doświadczenie bycia powołanym przez Jezusa. – Tamto "Pójdź za Mną" ma inny ciężar niż to, który przez święcenia słyszycie powtórnie – zaznaczył. Chodziło o to, że kiedyś głos powołania mógł być czymś subiektywnym, ale teraz po sześciu latach formacji i rozeznawania – zarówno osobistego jak i Kościoła, głos ten jest pewny i mocny – Obiektywny, jest głosem z zewnątrz – zaznaczył kaznodzieja a po chwili pocieszał stawiając za wzór św. Piotra. – On nie był przygotowany do misji jaką otrzymał a jednak Jezus go wezwał a On poszedł w świat – mówił. – Wy też nie jesteście gotowi, nie jesteście doskonali a jednak Chrystus posyła was na swoje żniwo – mówił, potrzeba tylko uznania swej niedoskonałości, swej słabości, by w ten sposób zdać się na Ducha Świętego, otworzyć na Niego i dać Mu się poprowadzić, żyć w Jego mocy.
Na koniec wszyscy podjęli modlitwę kolejnego dnia nowenny do Ducha Świętego.
A oto jak seminarium wspominają kolejni jego absolwenci. Zapytaliśmy o ich najmocniejsze wspomnienia z sześciu lat (klikając na nazwisko diakona można sprawdzić jego biogram)
- Dk. Wiktor Bednarczyk, 26 lat – Najmocniejszym doświadczeniem w seminarium oprócz doświadczenia żywej obecności Pana Boga w tym miejscu, była braterska pomoc w codziennym życiu, jaką świadczą wobec siebie klerycy.
- Dk. Mirosław Benedyk, 34 lata – Był taki okres, kiedy zobowiązałem się do zdania szeregu egzaminów i zdobycia zaliczeń z roku drugiego będąc jednocześnie na roku trzecim. Czyli po prostu miałem w ciągu jednego roku zrobić dwa. Dostałem taki przywilej, ponieważ wcześniej byłem już po studiach. I pamiętam, że łatwo nie było, bo egzamin gonił egzamin, a wręcz liczyłem ile to mogę dostać dwój, żeby mnie nie wyrzucono. I powiedziałem sobie tak: „Panie Jezu, jeżeli chcesz, aby mnie stąd nie wyrzucono za naukę, to pomórz mi jakoś”. Walczyłem bardzo, aby zdobyć w sumie blisko 60 wpisów do indeksu przez cały rok akademicki. Wierzę, że Bóg działał, bo po ludzku nie wiem jakby się to skończyło – a po namyśle dodaje drugi epizod. – Z doświadczenia życiowego wnioskowałem, że z czym jak z czym, ale z muzyką nie będę miał żadnych problemów. Otóż się myliłem. Jak się okazało w seminarium, mimo pełnienia funkcji organisty przez 4 lata, prowadzenia scholi liturgicznej przez dwa lata, śpiewania w chórze seminaryjnym przez 4 lata, okazało się, że nie potrafię śpiewać – tak rzekł mi ks. mgr Ważydrąg wstawiając mi trójkę do indeksu w swoim czasie. Potraktowałem to jako lekcję pokory i doświadczenie ascetyczne.
- Dk. Arkadiusz Harbar, 25 lat twierdzi, że najmocniejszym jego doświadczeniem podczas 6 lat formacji były obłóczyny, czyli przyjęcie stroju duchownego (na początku trzeciego roku). Podobnie twierdzi dk. Sebastian Makuch, 25 lat – Najmocniejszym wydarzeniem dla mnie były obłóczyny, piękny czas i wiele przeżyło się obok święceń to obłóczyny najbardziej przeżyłem.
- Dk. Jerzy Kozłowski oraz dk. Kamil Pawlik, obaj dwudziestosześciolatkowie wspominają, że najmocniejszym przeżyciem sześciu lat były rekolekcje wielkopostne w 2014 r. – Zostałem wtedy bardzo dotknięty przez Pana Jezusa, a w moim życiu zacząłem dostrzegać działanie i moc Ducha Świętego. Jestem wdzięczny za te rekolekcje, bo dzięki nim moje życie stało się bogatsze, a relacja z Panem Bogiem mocniejsza – uzasadnia ten drugi.
- Dk. Jacek Piskrzyński, lat 29 – Największym moim doświadczeniem w czasie seminarium, był mój wypadek, który przeżyłem będąc po drugim roku w czasie wakacji 3 września 2010 r., w pierwszy piątek miesiąca. Z tego powodu musiałem się zmierzyć z wieloma problemami i obawami, czy między innymi poradzę sobie z nauką, ale nie tylko z nią. Był to ciężki czas dla mnie jak i dla moich współbraci i księży przełożonych.
- Dk. Sebastian Tomaszewski, lat 25 – Pierwszy rok: wyjazd do Brna (Czechy) – spotkanie się z papieżem Benedyktem XVI.
- Dk. Łukasz Trzeciak, 27 lat – Myślę, że roczna praktyka duszpasterska, o którą sam poprosiłem aby dać sobie jeszcze czas na zastanowienie i na spojrzenie na wszystko z dystansem. Myślę, że dzięki tej praktyce wiele się nauczyłem oraz umocniłem w powołaniu.
-
-
«
‹
1
›
»
WIARA.PL
DODANE 22.05.2015
oceń artykuł