2 czerwca odbyło się podsumowanie Marszu dla życia i rodziny. Odbył się on w Świdnicy po raz piąty.
Nowa ekipa odpowiedzialna za organizację wydarzenia podzieliła się swoimi uwagami na temat współpracy, wyzwań, celu i owoców wydarzenia, które w biskupim mieście miało miejsce po raz piąty.
– W lokalnych, świeckich mediach piszą o nas: obrońcy tradycji chrześcijańskiej – mówił ks. Krzysztof Ora. – Osobiście odbieram to bardzo pozytywnie, choć zdaję sobie sprawę, że w ten sposób szeroka formuła jaka była fundamentem marszu, zaczyna się zacieśniać tylko do kręgu wiernych Kościoła katolickiego – zauważa w komentarzu do podsumowania wydarzenia, które odbyło się 31 maja.
Oprócz spraw czysto technicznych ważną i wciąż dyskutowaną kwestią jest finał imprezy oraz przygotowanie konkursów jej towarzyszących. – W tym roku z ośmiuset osób biorących udział w marszu (tyle rozdaliśmy marszowych naklejek) na koncercie, skądinąd znakomitego zespołu 40i30na70, zostało kilkadziesiąt osób – mówiła Joanna Kaptur prezes Fundacji Małżeństwo Rodzina - współorganizatora marszu.
Doceniono pracę wolontariuszy z Zespołu Szkół Mechanicznych, niestety krytycznie oceniono współpracę z Urzędem Miasta. – Trzeba usiąść do stołu i porozmawiać z nową władzą o tym, dlaczego wbrew obietnicom nie jest utrzymany dotychczasowy poziom współodpowiedzialności za wydarzenia, które promują życie, rodzinę i małżeństwo – precyzowała problem Anna Dziadkowiec z komitetu organizacyjnego.
Ustalono także, że marsz warto połączyć z innymi imprezami, np. miejskimi, które wpisują się w działania pro family i pro life.