Jeżeli ksiądz nie wygląda jak ksiądz, bywa, że może więcej niż ktoś w sutannie.
Pokój, gdzie się spotykają, pamięta doskonale czas świetności potężnego młyna, który w XIX w. powstał w Dzierżoniowie. Żeby do niego dotrzeć, trzeba jednak objechać zwalistą bryłę zakładu. Wtedy trafi się do kamienicy biurowca. Przez całe dziesięciolecia zrujnowany dzisiaj budynek służył jako centrum dowodzenia całego przedsiębiorstwa. Tutaj urzędował dyrektor, były kadry, tutaj pracowała księgowa. – Teraz ćwiczymy tu my i jeszcze dwa inne zespoły. Jesteśmy schowani przed światem, odgrodzeni od niego tonami cegieł. Tylko tutaj nikomu nie przeszkadzamy, możemy przygotowywać się do koncertów – mówi, wyliczając kilka adresów, które na jakiś czas były siedzibą grupy. – Salki, garaże, pomieszczenia gospodarcze – wszystko za blisko ludzi. Kończyło się zawsze tak samo: idźcie gdzie indziej, hałasujecie. A przecież nie da się inaczej przygotować do koncertu. Do chwili, kiedy stajemy w blasku reflektorów, na scenie, wobec wszystkich i gramy to, co wypracowaliśmy w ukryciu – mówi Wojtek Szymański, lider grupy Apostolos.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.