W naszym redakcyjnym cyklu wakacyjnym przyszedł czas na Mariusza Barcickiego - przewodnika katedray świdnickiej i miasta Świdnicy.
Jego ukochane miejsce – katedra – przez 15 lat za rządów protestanckich było: spichlerzem – aż przyszli jezuici; z kolei za czasów pruskich katedra była m.in. obozem jenieckim i wojskowym szpitalem. Aż przyszedł Hugo Simon.
Podczas rozmowy co chwilę powtarza – Przepiękne miasto! Czy potrafiłby się wyprowadzić ze Świdnicy? – Nigdy! I choć jego prywatne życie w tym mieście dokąd sięga pamięcią, do usłanych różami nie należało, to jednak potrafi o nim opowiadać godzinami. Z pasją i znawstwem.
Jako dziecko na spacer szedł w kierunku Rynku, cieszył się pięknem kamienic, cierpiał z powodu wyburzeń i socrealistycznych bloków wznoszonych przez partyjnych nieudaczników w zabytkowym centrum miasta.
W latach siedemdziesiątych odkrył lapidarium, pierwszą giełdę staroci. Był na jej otwarciu. Nie miał pieniędzy, żeby cokolwiek kupić, ale stał się jej stałym bywalcem. Prawdziwą radość sprawiało mu samo patrzenie, dotykanie starych przedmiotów i rozmowa o nich.
Miejsca, ulice, kamienice, kościoły, rzeźby – wszystko to przemawia nie tylko swoją estetyką, ale także dzięki znajomości historii. Przewodnik wie dobrze skąd to się wzięło, czemu tak wygląda, kto to ufundował, dlaczego akurat w tym miejscu. Mariusz Barcicki - służy swoją wiedzą każdemu kto chciałby poznać starą Świdnicę i jej najpiękniejszy kościół: katedrę.
Ulubione w katedrze
Ulubione w mieście
Więcej o Mariuszu Barcickim i jego miłości do Świdnicy i katedry w najnowszym papierowym wydaniu świdnickiego Gościa Niedzielnego (z datą wydawniczą 5 lipca)