Teatr A przyszedł na pomoc wszystkim, którzy nie widzieli wyjścia. Artyści przypomnieli bowiem o tym, że wyjściem z ich położenia jest tylko Jezus.
Zakończenie drugiego dnia festiwalu Teatru Otwartego w Świdnicy, jak można się było spodziewać, przyniosło pogłębioną refleksję na temat kondycji człowieka i jego miejsca w świecie, ale nie tylko w tym, do którego się przyzwyczailiśmy. Teatr A w spektaklu "Siewca" przypomniał publiczności, że świat to coś więcej niż tylko to, co można powąchać, dotknąć i zmierzyć.
Artyści z Gliwic sięgnęli nie tylko do przypowieści o siewcy, którą opowiedział kiedyś Jezus, oni przypomnieli także szeroki kontekst, który wyjaśnia ją i otwiera horyzont znaczeń, odniesień i prawd wyrażonych w prostym obrazie siewcy siejącego ziarno, padające na drogę, na miejsce skaliste i wreszcie na ziemię żyzną.
Oto Chrystus - Logos - tytułowy Siewca - Osobowe Słowo w spektaklu zostaje posłany przez Stwórcę Słowa Odwiecznego, aby siać "słowa" właśnie. Jednak żeby to zrozumieć, Marek Markowski, autor przedstawienia, każe widzom zatęsknić za rajem czy raczej tę tęsknotę sobie uświadomić. Bóg - Sprawca świata "wzbudza" pierwotną harmonię, ale stan szczęśliwości przerywa pojawienie się na świecie Zła. Człowiek zanurzony w takim świecie odczuwa głęboką tęsknotę za utraconą harmonią, to Siewca-Zbawca, ofiarowując samego siebie (Ziarno, które przynosi plon stukrotny, obumierając uprzednio), staje się gwarantem zebrania na powrót rozsianych "słów" we wspólną "pieśń stworzenia".
Człowiek jednak musi się zmierzyć z Kusicielem. I tu artyści wkraczają już bardzo mocno we współczesność. Zły staje się gospodarzem teleturnieju - on ustanawia reguły tej "gry". Mamiąc kolejnych uczestników pozłotką "atrakcyjnych nagród", wikłając ich w kicz i sztuczność owego show, prowadzi nieuchronnie do okrutnego "wyeliminowania z gry". Dopiero Siewca, ktoś spoza "fabryki rozrywki", przerywa emisję teleturnieju, płacąc za to najwyższą cenę - "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (z Ewangelii według św. Jana 15, 13).
W pierwszy festiwalowy wieczór organizatorzy pozostawili swoich widzów w trudnym położeniu: uzmysłowili im, że system ich zawsze dopadnie, że muszą być wciągnięci do gry, w której będą tańczyć tak, jak zagra im ktoś, na kogo nie mają żadnego wpływu.
Od soboty, dzięki "Siewcy" Teatru A, publiczność już wie, że za ich wolność została zapłacona cena i zrobił to Jezus. Mogą być wolni, byle skorzystali z drogi, jaką im zaproponował Dawca Wolności.
Ostatni dzień teatru na ulicy zapowiada się równie atrakcyjnie, jak poprzednie. I dobrze, że ostatnim aktem festiwalu będzie znakomity teatr ze Lwowa.
Niedziela 5 lipca
plac a – wejście do biur ŚOK, przy słupie ogłoszeniowym
plac b – wejście główne do Teatru
plac c – dziedziniec pod Wieżą Ratuszową