Rok Życia Konsekrowanego okazuje się szczególny także dla księży diecezjalnych.
Mają w sobie wiele odwagi uczennice Boskiego Mistrza. W świecie, więcej - w Polsce, gdzie antyklerykalizm jest obowiązującą formą demonstracji swojej nowoczesności i postępowości, w polskim Kościele, w którym wielu nazywa się katolikami, a jednak kapłana sprowadza do roli urzędnika, dziwaka albo hipokryty czy w najlepszym razie "psa ogrodnika", one stają i wyznają: "Jesteśmy po to, żeby im służyć". Nie tylko tym świętym, chwalonym, cenionym, ale też tym zagubionym, chorym i - po ludzku - zmarnowanym. Kochają księży miłością, której uczą się od swojego Boskiego Mistrza.
Co ciekawe, jest to ta sama miłość, która fascynowała każdego chłopaka, gdy odpowiadał: "Oto ja, poślij mnie!". Ta sama miłość, którą potem jedni odrzucili, inni zaniedbali, jeszcze inni zamienili na miłostki tego świata. Na szczęście miłość ta została także przyjęta z troską i wielkodusznością, dzięki niej wielu polskich kapłanów może się spalać, może stawać się ofiarą z dnia na dzień - od dnia święceń aż po śmierć.
Właśnie przyjechały do Świdnicy uczennice zatroskane o księży. Będą tu prowadzić Dom Księży Emerytów. To historyczna chwila, bo nowy dom zakonny dla wspólnoty liczącej w Polsce zaledwie 90 sióstr to prawdziwe wydarzenie i poważne wyzwanie. Jednak one zaryzykowały, żeby się przekonać, że Bóg jest wierny - skoro je tu wezwał, chce im w tym dziele błogosławić. Oznacza to także błogosławieństwo dla świdnickich księży - piękny prezent w Roku Życia Konsekrowanego.