Podróże kształcą - i pozwalają dostrzec upływ czasu, zmieniające się epoki i odsłonić prawdę o miejscach, ludziach i wydarzeniach.
Stalin - w gruzińskiej Gori, gdzie urodził się jako Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili - bohater. Wciąż żywy.
Jego muzeum - często obowiązkowy punkt programu wycieczek do Gruzji, to miejsce, gdzie czas zatrzymał się w roku 1953. Nie mają co do tego wątpliwości lokalne przewodniczki - nasza Dominika ma inne zdanie. Bo jest Polką.
Świat poszedł dalej i dlatego z tej perspektywy ocenia dokonania Józefa Stalina. - Przypatrzcie się jego oczom, wyrazowi jego twarzy - podpowiada, bo kolejne zdjęcia, coraz starszego Stalina zdradzają mrok, jaki ogrania jego umysł i serce.
W muzeum pamiątki, fotografie, daty, wydarzenia - wszystko ku czci wielkiego ziomka.
Jest też sala poświęcona uwielbieniu jakie odbierał za życia. Okazji było sporo, by dowody wdzięczności, szacunku i czci dla „ojca narodów”, spływały ze wszystkich stron sowieckiego świata szerokim strumieniem. Z turystycznym zaciekawieniem ogląda się socrealistyczne bibeloty, aż tu nagle napis w języku polskim (pisownia oryginalna) wyjaśniający sens ceramicznej misy: „Wodzowi wolnych narodów, tow. Stalinowi, w 70-tą rocznicę urodzin, pracownicy Państwowej Fabryki Farb i Chemik. Ceram. Cerfarba” - Nie wierzę własnym oczom: tylko jedna pamiątka z Polski, tylko ta jedna w tym muzeum, wystawiona na widok publiczny… lokalizacja fabryki poraża: „Wałbrzych-Polska 1949” - kończę.
Czerwony Wałbrzych - to nie przesada. To fakt. Na szczęście coraz bardziej historyczny. Jak Stalin.